Junior Nowinki: Podwórko czy komputer?
o co chodzi?
Ostatnio byłam z moimi dziećmi na podwórku – pogoda jak się patrzy i z całą pewnością zachęca do hasania. Moje dzieci jak opętane biegały, wrzeszczały i dawały upust swojej gromadzonej przez zimne i ciemne wieczory energii. Na podwórku byli jeszcze dwaj chłopcy, którzy powoli zaczęli się „zaprzyjaźniać” z moimi dziewczynami.
I nagle na balkon wychodzi kobieta – w pierwszej chwili pomyślałam że na nas nakrzyczy bo bawimy się zbyt głośno. Ale nie!
Kamil chodź już do domu, włączę ci komputer.
O matko! Jak to możliwe – pomyślałam. To mama nie cieszy się że dziecko przebywa na świeżym powietrzu, poznaje inne dzieci, biega i bawi się z innymi. Moje dziewczyny już nie mogą się doczekać kiedy pójdą na podwórko. Przez cały listopad, grudzień i styczeń ciągle słyszałam - Kiedy pójdziemy pobawić się do parku (chodzi im o plac zabaw w Parku Łabędziowym), kiedy pójdziemy na działkę.
To nic że mogą pooglądać bajki i pograć na komputerze. Dla nich najlepsza zabawa jest na podwórku. I żałuję że nie było śniegu w tym roku – bo jak był to chodziliśmy pozjeżdżać na sankach na górkę.
Ruch, ruch, ruch! Kiedyś największą karą był zakaz wychodzenia na podwórko. A dziś rodzice żeby mieć spokój i dzieciaka na oku wolą mu włączyć komputer, dać tablet. Wszystko pod kontrolą z niewielkim naszym wysiłkiem.
A wy drodzy nasi czytelnicy – rodzice – wolicie dać komputer czy wyjść na podwórko?
Kch