Piórem naczelnego
Mariusz Weidner, Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Strach wygrywa z ciekawością. To banał, ale widziałem jak sprawdził się w praktyce, więc odnotowuję. Coś czego człowiek się obawia ma większą moc oddziaływania niż sprawy, które co najwyżej mogą wzbudzać zainteresowanie. W urzędzie organizowano ostatnio publiczne spotkania na różne tematy. Kiedy chodziło o nowy wygląd fontanny czy przenosiny pomnika Arki Bożka do sali kolumnowej przychodziła garstka pasjonatów by wymienić się poglądami. Ale kiedy pojawiła się kwestia Zbiornika Racibórz zabrakło wolnych miejsc. Ta inwestycja cieszy się dobrą i złą sławą. Ma wyeliminować to nieznośne napięcie jakie towarzyszy raciborzanom gdy przez tydzień z nieba woda leje się litrami na metr kwadratowy. Jednak coraz głośniej mówi się, że naszemu miastu przyjdzie pełnić rolę pierwszego obrońcy przed Wielką Wodą by ocalić Opole z Wrocławiem. Rodzaj mięsa armatniego w batalii z kataklizmem. Mały może niewiele, to wielki się liczy. Wszelkie marzenia o rozwoju gospodarczym związanym z powstaniem zbiornika można odłożyć na półkę. Parę lat temu emocjonowano się brakiem Raciborza wśród miast, wobec których władze województwa planują działania prorozwojowe, bo w strategii dla Śląska traktuje się Raciborszczyznę jako tereny zalewowe. O ile będzie to korzystne dla ujścia nadmiaru wody z Odry, o tyle nie znajdzie się przestrzeni by dać upust emocjom – tym złym i dobrym – towarzyszącym powstawaniu zbiornika.