Kopie piłkę i jest mistrzem wiedzy ekonomicznej
Ekonomia nie skrywa prawie żadnych tajemnic przed Szymonem Łopoczem. Ten inteligentny i ambitny nastolatek z Tworkowa został finalistą Olimpiadą Wiedzy Ekonomicznej, Olimpiady Przedsiębiorczości, a także kolejnej edycji konkursu „Młodzieżowy Lider Biznesu”.
Dzięki swej ogromnej pracowitości uczeń II klasy II LO w Raciborzu ma realne szanse zdobyć indeks Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, wiedzą torując sobie drogę na wymarzoną uczelnię.
– Szymonie, jesteś bardzo młodym człowiekiem, kiedy zdążyłeś rozwinąć tak profesjonalne zainteresowania?
– Ekonomią zacząłem interesować się w gimnazjum. W podstawówce to był jeszcze czas na dzieciństwo, piłkę nożną, w którą gram do dziś w LKS Tworków. Kiedyś, oglądając bez większego zainteresowania telewizję, przypadkowo włączyłem kanał TVN CNBC Biznes. Program zaciekawił mnie choć to, o czym wtenczas mówili panowie na ekranie było dla mnie niezrozumiałe. Pomyślałem, że skoro dla innych tematy te nie stanowią problemu, to na pewno również dla mnie są do „ogarnięcia”. Zacząłem systematycznie oglądać programy TVN CNBC Biznes, jednocześnie sprawdzając różne interesujące mnie ciekawostki gospodarcze w Internecie.
Przy okazji poszukiwania materiałów do powiatowego konkursu ekonomicznego organizowanego przez Ekonomik, natknąłem się na stronę Akademii Młodego Ekonomisty w Katowicach. Zapisałem się na trwające trzy semestry zajęcia prowadzone przez wykładowców akademickich. Na zakończenie napisałem test podsumowujący, którym zająłem I miejsce i zdobyłem tytuł najlepszego studenta. W gimnazjum zostałem też finalistą ogólnopolskiej Olimpiady Języka Angielskiego dla Gimnazjalistów.
– Był to początek twej intensywnej nauki umożliwiającej starty w olimpiadach?
– Tak. Już wtedy, zagadnienia ekonomiczne interesowały mnie i chciałem w przyszłości je rozwijać, dlatego zaraz na początku liceum poszedłem do mojego nauczyciela przedsiębiorczości, pana Janusza Pociechy i zgłosiłem się do olimpiad. W Olimpiadzie Wiedzy Ekonomicznej, w pierwszym podejściu, nie udało mi się przejść do drugiego etapu. Dla pierwszoklasisty niewprawionego w pisanie esejów i rozwiązywanie zadań, akademicki poziom olimpiady był wtedy za wysoki. Bardziej przystępna była dla mnie olimpiada przedsiębiorczości, w której zakwalifikowałem się do drugiego etapu.
– Co zachęcało Cię do startów w olimpiadach, zwłaszcza że sam musiałeś motywować się do nauki?
– Do startu w olimpiadach zachęciło mnie wiele fajnych nagród, ale przede wszystkim indeks do SGH w Warszawie, a więc na uczelnię, na której chciałbym w przyszłości studiować. Postanowiłem rozwijać własne zainteresowania i dodatkowo uczyć się ekonomii i przedsiębiorczości. Olimpiady pozwalają sięgnąć po indeks, a dodatkowo zdobyć dużą wiedzę. Matura nie jest wtedy tak stresująca, w szczególności w zdobywaniu punktów, które mogą zaważyć na tym, czy uda się dostać na wybraną uczelnię. Dzięki olimpiadzie jestem zwolniony z egzaminu z wiedzy o społeczeństwie, a jednocześnie uzyskałem maksymalną liczbę punktów z tego przedmiotu.
– Sięganie po olimpijskie laury wymaga wiele wysiłku.
– Z pewnością. Ponieważ jestem już w drugiej klasie liceum, a w trzeciej klasie trudno będzie godzić przygotowania do egzaminów maturalnych z olimpiadami, postanowiłem w tym roku mocniej wziąć się za siebie. Jeszcze bardziej przysiadłem do nauki, miałem więcej samodyscypliny oraz motywacji. Nie ukrywam, że dużo się uczyłem, codziennie po cztery, pięć godzin. Wiedziałem że trzeba się mocno przyłożyć, bo konkurenci też są bardzo zdolni i dużo pracują. Szczególnie dużo poświęciłem czasu na przygotowanie do Olimpiady Wiedzy Ekonomicznej. Dlatego bardzo się ucieszyłem, gdy dostałem się do drugiego etapu, a następnie do finału. Z kolei drugi etap olimpiady przedsiębiorczości nie był dla mnie żadnym zaskoczeniem, ponieważ przewidziałem, że mogę osiągnąć więcej. I to się udało.
– Obecnie jesteś finalistą dwóch olimpiad.
– Ostatni, centralny etap olimpiady wiedzy ekonomicznej odbył się w Centrum Badań i Edukacji Statystycznej GUS w Jachrance pod Warszawą. Zdobyłem tam tytuł finalisty, podobnie jak i w olimpiadzie przedsiębiorczości, gdzie zabrakło mi tylko czterech punktów, aby zostać laureatem. Moja ciężka praca opłaciła się.
– Posiadasz bardzo dużą wiedzę, która przekłada się na naukowe sukcesy.
– Jestem z tego bardzo zadowolony. Mam nadzieję, że w przyszłym roku również uda mi się zdobyć tytuł laureata, a może nawet czołowe miejsce w kraju. Dalej będę się uczył i z pewnością będę jeszcze lepiej przygotowany. Poza tym poznałem wielu, bardzo fajnych ludzi, z którymi w przyszłości być może będę studiował na SGH. Mogliśmy podyskutować w Jachrance na tematy, na które na co dzień nie rozmawiam z moimi rówieśnikami.
– Poświęcając tak wiele czasu na naukę, masz chwile wolne, by korzystać z uroków młodości?
– Oczywiście. Nie jestem zupełnie wyłączony z życia społecznego. Mam czas dla znajomych. Co tydzień, w piątkowe wieczory spotykam się z kolegami, na co dzień w szkole, również spotykam wielu znajomych. Poza tym jestem członkiem drużyny piłkarskiej, która składa się z kilkunastu zawodników.
– A Twoje plany i marzenia na przyszłość?
– W przyszłości chciałbym wykorzystać zdobytą wiedzę w praktyce, na przykład zdobyć ciekawą posadę lub założyć firmę, w której mógłbym zaoferować ludziom pracę. Sprawiłoby mi wielką satysfakcję, jeśli moja wiedza i związana z tym ciężka praca przełożyłyby się na konkretne działania. Trzeba jednak pamiętać, że trudno być dobrym praktykiem bez dobrej teorii. W biznesie bez odpowiedniego przygotowania merytorycznego można najzwyczajniej „popłynąć”. Mieliśmy już przykłady pułapek finansowych typu Amber Gold, gdzie osoby niedoświadczone finansowo straciły swoje oszczędności. Dziś mogę sam doradzić co zrobić w określonej sytuacji, na przykład jak można się zabezpieczyć przed wzrostem wartości waluty, gdy otwiera się kredyt dewizowy.
– Czy są osoby, które korzystają z Twojej wiedzy?
– Czasami koledzy pytają mnie o porady – w żartach lub na serio.
– Jak rodzice odbierają Twoje osiągnięcia?
– To ich trzeba zapytać. Myślę, że są ze mnie dumni. Trzymają za mnie kciuki, bo wiedzą, jak dużo kosztuje mnie to wyrzeczeń. Motywują też do nauki, przekonując że warto się przykładać, skoro już tyle osiągnąłem. Mam w nich ogromne wsparcie i za to im bardzo dziękuję.