Kompanii na dobre i na złe
ZAPASY – Bez wsparcia miejscowych przedsiębiorców oraz wójta gminy Rudnik klub z Brzeźnicy sięgnąłby finansowego dna
Pieniądze, a raczej ich brak to od lat zmora niemal wszystkich malutkich klubów sportowych. Niewielki strumień państwowych finansów spływający do ich budżetów, zmusza działaczy do szukania pomocy wśród prywatnych przedsiębiorców oraz lokalnych władz. Na ludzi dobrej woli od kilkunastu już lat trafiają prezesi zapaśniczego „Dębu” Brzeźnica, którzy za okazaną pomoc mogą odwdzięczyć się wyłącznie świetnymi wynikami swoich podopiecznych.
Brak pieniędzy na sport, szczególnie ten wiejski, to w Polsce nadal temat tabu. Działacze niewielkich klubów walkę o choćby minimalną powiatową czy wojewódzką dotację przegrywają zazwyczaj z kretesem, słysząc bez przerwy śpiewkę, że z pustego to i Salomon nie naleje. Sternicy „Dębu” Brzeźnica na szczęście bardzo wcześnie zrozumieli, jak ważna w boju o utrzymanie się na powierzchni, jest lokalna lojalność i współpraca. – Bez pomocy licznych sponsorów i wielkiego wsparcia ze strony naszego najwierniejszego kibica – wójta Gminy Rudnik, Alojzego Pieruszki już dziś podzielilibyśmy los kobiecej Unii Racibórz, a tak, pod względem organizacyjnym i egzystencjalnym, mamy drugą MKZ Unię – nie ukrywa prezes honorowy brzeźnickiego klubu Janusz Gałązka. – Lata ciężkiej pracy nas wszystkich na rzecz klubu, doprowadziły do tego, że możemy być dumni nie tylko z postawy naszych reprezentantów, ale również z profesjonalnych warunków, w jakich przychodzi im trenować. Między innymi dzięki Alojzemu Pieruszce mogliśmy rozbudować naszą bazę szkoleniową o zaplecze sanitarne, lepszy parkiet i nowoczesne maty. W planach mamy także pokrycie klubowego budynku i sali gimnastycznej w Brzeźnicy nowym dachem. Jeśli to wypali, będziemy mogli stwierdzić, że warunkami treningowymi zrównaliśmy się z najlepszymi klubami – ocenia Gałązka, zwracając uwagę, że jeszcze kilkanaście lat temu mnóstwo osób powątpiewało w możliwości rozwoju „Dębu”. – Niedowiarków zawsze jest wielu, ale według mnie zawsze udowadnialiśmy, że mamy ogromny potencjał i szansę na sukces – mówi Gałązka. – Aby nie być gołosłownym, wystarczy przypomnieć, że w tym roku zorganizowaliśmy w Rudniku jedenasty turniej mistrzowski, w którym wzięło udział kilkanaście drużyn z czterech krajów. Gdybyśmy nie byli liczącym się klubem nie sądzę, aby zawody te uświetnili przybyciem między innymi: prezydent Raciborza, Mirosław Lenk, przewodniczący rady starostwa powiatowego w Raciborzu, Adam Wajda, dyrektor raciborskiej SMS, Arkadiusz Tylka, radna Sejmiku Województwa Śląskiego, Ewa Lewandowska czy poseł na Sejm RP Henryk Siedlaczek. Zawsze możemy liczyć także na pomoc Piotra Kielara i Grzegorza Frankowskiego, którzy dzielnie komentują nasze zawody – wymienia z satysfakcją działacz i przyznaje na koniec, że jedynym sposobem na odwdzięczenie się ludziom pomocnym klubowi są medalowe osiągnięcia zapaśników, które dla wielu z nich mają nieporównywalnie większą wartość niż jakakolwiek waluta.
MAD