Wspólne życie wymaga szacunku
Za naszych czasów nie było mowy o rozwodach. Żonę czy męża brało się na całe życie – podkreślali małżonkowie, którzy świętowali 50 lat pożycia. Od kierownika USC Katarzyny Kalus i prezydenta miasta Mirosława Lenka otrzymali gratulacje i medale.
Państwo Szwedowie byli konduktorami w PKS-ie. Szanują się za wyrozumiałość i umiejętność przebaczania. – Inaczej byśmy tyle razem nie przeżyli – mówi Franciszka Szwed. Wszystkie dzieci tej pary, a jest ich czworo, wyemigrowały za granicę. Dziadkowie cieszą się z 11 wnuków i 9 prawnuków.
Irena Rudnicka poznała męża gdy ten służył w wojsku, w Słupsku. Przyjechali na ziemię raciborską gdzie on podjął pracę kolejarza, a ona zajęła się wychowaniem trojga dzieci. –
Jak się razem żyje to jakoś to leci. Trzeba się szanować – mówią jubilaci.
– Zerkaliśmy na siebie – wspominają Krystyna i Oswald Sklanny, rdzeni mieszkańcy Brzezia. Podkreślają, że żyć trzeba w zgodzie. Wychowali dwie córki.
Sąsiadami od dziecka byli Polakowie. Chodzili razem do podstawówki w Brzeziu. – Kiedy jeden drugiemu ustępuje to można wspólnie iść przez życie – zdradzają tajemnicę swego pożycia. Pani Małgorzata pracowała w urzędach, mąż związał się z zakładami chemicznymi.
Z Tyńca przyjechali do Raciborza Jan Urban z żoną Haliną. Znali się od urodzenia. Absolwent politechniki gliwickiej został przydzielony do ZEW-u. Był też naczelnikiem wydziału ochrony środowiska w urzędzie. – Miłość, cierpliwość, dbałość – te cechy pomagają wytrwać pół wieku w małżeństwie – uważa jubilatka, nauczycielka.
January i Felicja Szymańscy poznali się na raciborskim rynku u jubilera. On był instalatorem, ona pracowała w szpitalu. – Moi rodzice dali mi przykład szczęśliwej rodziny – mówi mężczyzna. Mają 6 dzieci i 12 wnuków.
Raciborzanami są Wranikowie, którzy poznali się na dansingu w Jubilatce, w Oborze. – Wysoki, przystojny i miły – tak opisuje małżonka pani Anna. – Cieszyliśmy się życiem na bieżąco – dodaje. Pracowali w branży budowlanej – w RPI i RPB. Dochowali się 7 wnuków.
Zabawa weselna w Łęgu skojarzyła małżeństwo Wolników. – Przyszła żona przyjechała do koleżanek, ale bawiła się ze mną i tak jest do dzisiaj – uśmiecha się pan Joachim. Pracował jako murarz, żona była krawcową.
Marian Szymański poznał żonę gdy rozmieniał pieniądze w sklepie. Pani Helena od razu wiedziała, że to będzie jej partner na całe życie. 40 lat pracowali w kietrzańskim Welurze. Raciborzanami są od 1994 roku. Mają dwoje dzieci.
(m)