Piórem naczelnego
Mariusz Weidner - Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Miałem ostatnio okazję poznać dwie interesujące opinie na temat Raciborza. Usłyszałem je od mieszkańców Kędzierzyna-Koźla, miasta dla nas sąsiedniego jak i partnerskiego. Znam takich co wychwalają ten ośrodek za obwodnicę i wielką galerię z kinem na parę sal. Ale jak to w życiu bywa, kędzierzynianie narzekają na swój ośrodek tak jak wielu raciborzan psioczy na swoje miasto. Taki już nasz polski urok – zamiast pochwał wolimy serwować gorzkie słowa. Ciekawy jest jednak pogląd mieszkańców Kędzierzyna-Koźla na sąsiada ze Śląska. Miła blondynka, na oko 40-letnia, uważa Racibórz za ośrodek równy Opolu. – To duże miasto – przekonywała mnie i z niedowierzaniem kręciła głową słysząc, że to Kędzierzyn ma w swoim szpitalu oddziały o jakich na Gamowskiej tylko marzą. Druga opinia była sentymentalna. Dojrzała kobieta na dźwięk słowa Racibórz skojarzyła tętniące życiem targowisko przy placu Dominikańskim. – Jakiż to piękny targ – z rozrzewnieniem wspomniała wyjazdy na zakupy do Raciborza, na jakie udawała się z mężem jeszcze parę lat wstecz. I ona musiała pokręcić głową z niedowierzaniem, słysząc że czasy świetności placu targowego odeszły w przeszłość, choć samo targowisko wyglądem bije stare na głowę. Ale wystawców już niewielu, bo pozostałych wykończyła oferta tanich marketów ulokowanych w ścisłym centrum. Obie opinie są smutne, bo potwierdzają, że moje rozmówczynie dawno już u nas nie były, a Racibórz zapamiętały sprzed lat jako miasto, którego z pozycji Kędzierzyna Koźla można było zazdrościć. Teraz to uczucie kierowane jest w drugą stronę.