Pozbawiono mnie prawa głosu
Wybory do Parlamentu Europejskiego w Raciborzu nie obyły się bez incydentów.
Przedstawiciel komisji wyborczej przy „Piętnastce” odmówił Genowefie Arciemowicz karty do głosowania. Twierdził, że głos oddała już wcześciej.
Pani Genowefa, znana raciborzanom organizatorka wyjazdów Polaków ze Wschodu do Polski, zdecydowała się na głosowanie za namową rodziny, dlatego do swego lokalu wyborczego poszła po 20.00. Ku swemu zdziwieniu usłyszała, że już była i że jej podpis widnieje na liście. Podejrzewa, że ktoś pomylił się i wpisał się za nią, ale nie pozwolono jej sprawdzić, czyj podpis figuruje przy nazwisku. Twierdzi, że próbowano wyprosić ją z lokalu wyborczego, straszono policją. W końcu sama poprosiła o jej wezwanie. Według niej policjanci, porównali jej podpis na liście z tym w dowodzie osobistym. – Nie stwierdzono, że to mój podpis – mówi Genowefa Arciemowicz.
Do zdarzenia doszło wieczorem 25 maja w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 10 w Raciborzu przy ul. Słowackiego 48 (Szkoła Podstawowa nr 15). Fakt potwierdza Mirosław Szymański z KPP w Raciborzu. – Starsza osoba przyszła wieczorem zagłosować. Na miejscu okazało się, że nie jest to możliwe bo jej podpis widnieje już na liście. Członek komisji wyborczej rozpoznał tę osobę i stwierdził, że oddała swój głos wcześniej – mówi. Policjanci przychylili się do opinii członka komisji wyborczej, pouczyli panią Genowefę i odjechali.
– Jestem oburzona takim traktowaniem: kłamstwem, bezczelnością oraz pozbawieniem mnie prawa głosowania – dodaje raciborzanka.
W poniedziałek po wyborach skontaktowanie się z członkami OKW nr 10 okazało się niemożliwe, podobnie jak z odpowiedzialnym za organizację wyborów w Raciborzu sekretarzem miasta Tomaszem Kaliciakiem. – Po pracy do późnej nocy mają wolne. Wszelkie komentarze w tej sprawie będą udzielane jutro – poinformowano nas w wydziale organizacyjnym Urzędu Miasta Racibórz.
O opinię w tej sprawie skierowaliśmy się do biura Barbary Suchowskiej, komisarza wyborczego w Katowicach. – Takiej osobie przysługuje prawo napisania skargi do komisarza, który następnie się do niej ustosunkuje oraz – w ciągu 7 dni od ogłoszenia wyników wyborów – wystosowanie protestu do Sądu Najwyższego w Warszawie. Takie przypadki się zdarzają – usłyszeliśmy.
Genowefa Arciemowicz rozważa odwołanie się do Komisarza Wyborczego w Katowicach lub do Sądu Najwyższego w Warszawie.
eos, żet