Młodzi rodzice skarżą się na braki w szpitalu
W raciborskiej lecznicy brakuje dziecięcej urazówki i laryngologii.
– Osobiście uważam, że skoro wspieramy raciborski szpital finansowo, to jako radni powinniśmy mieć wpływ na politykę szpitala. Jeśli nie formalnie, to chociaż kuluarowo – powiedział w czasie posiedzenia miejskiej komisji oświaty radny Michał Fita. Do radnego często docierają sygnały od młodych rodziców, którzy narzekają na brak specjalistycznych oddziałów dziecięcych w raciborskiej lecznicy, m. in. dziecięcej urazówki i laryngologii.
– Chcemy rozwijać nasze miasto, a nie dbamy kompletnie o młodych rodziców i ich dzieci. Brakuje nam myślenia o nich, równowagi pomiędzy działaniami podejmowanymi na rzecz osób starszych i młodych. Dobrze byłoby, gdybyśmy faktycznie dali wyraźny sygnał: chcemy, żeby ten szpital obsługiwał wszystkich mieszkańców naszego miasta, również tych najmłodszych. Trzeba dodać, że pediatrię mamy naprawdę super – powiedział.
Radna Krystyna Klimaszewska i radny Witold Ostrowicz tłumaczyli, że sytuacja, w której znajduje się służba zdrowia nie ułatwia dyrektorowi szpitala zarządzania lecznicą. – NFZ nie zwiększa kontraktów, a procedury co roku są niżej wyceniane – powiedział radny Ostrowicz. Wiceprezydent Ludmiła Nowacka dodała, że aby kontraktować pewne usługi trzeba mieć odpowiednią bazę i kadrę, a tej może w szpitalu brakować. Poza tym szpital jest rejonowy, a nie wojewódzki. – Zmiany w służbie zdrowia leżą poza naszymi kompetencjami – zakończyła dyskusję wiceprezydent.
żet