Zdarza się miłość od pierwszego wejrzenia
Tak jak w dniu ślubu, wzruszenie i radość towarzyszyły ośmiu parom, które w raciborskim Pałacu Ślubów świętowały jubileusz 50-lecia pożycia małżeńskiego.
– Pół wieku temu składaliście Państwo przysięgę. Ślubowaliście sobie, że uczynicie wszystko, aby wasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe. I choć wtedy byliście młodzi, u wiosny swego życia, to czas pokazał, że te słowa nie zostały rzucone na wiatr – mówiła o złożonej obietnicy kierownik USC w Raciborzu Katarzyna Kalus.
Goszczący na uroczystości prezydent Raciborza Mirosław Lenk dołączając się do życzeń, podziękował jubilatom również za trud wniesiony w budowanie i rozwój miasta.
Po odnowieniu ślubowania małżeńskiego, „złote” pary otrzymały od włodarza Raciborza medale za długoletnie pożycie, nadane przez Prezydenta RP.
Ewa Osiecka
– Żona mieszkała w powiecie głubczyckim przy samej granicy, a ja służyłem w WOP i zawsze przechodziłem koło jej domu – opowiada Władysław Klimczak o początkach znajomości z panią Marią. Spotykali się, rozmawiali, na następny rok, gdy pan Władysław wyszedł do cywila pobrali się. Sześć lat mieszkali u rodziców żony, a w 1970 r. przeprowadzili się do Raciborza. Pan Władysław pracował w wytwórni aparatury cukrowniczej jako spawacz, a pani Maria na gospodarstwie, a potem imała się sprzątania. Mają troje dzieci i czworo wnucząt. – Nie ma jednej recepty na dobre pożycie, jeden drugiego powinien zrozumieć, wysłuchać, a czasami przymknąć oko, bo idealnych ludzi nie ma – dodaje jubilat.
Przypadki rządziły losami państwa Haliny i Stanisława Tańskich. To one zdecydowały, że poznała ich ze sobą koleżanka, a potem już oboje przyjechali w 1971 r. do Raciborza, za pracą i mieszkaniem. Pani Halina i Stanisław pochodzą z Wałbrzycha. Pani Halina pracowała w biurze w Rafako, w tym samym zakładzie znalazł pracę pan Stanisław, który następnie przeniósł się do spółki Instal Kraków. Mają trzech synów, dwóch wnuków i trzy wnuczki.
W pracy na żwirowni w Sudole po raz pierwszy spotkali się państwo Gertruda i Juliusz Biskupowie. Pan Juliusz wywodzi się z powiatu rybnickiego. Po ukończeniu Technikum Stoczni Rzecznych w Kędzierzynie-Koźlu zaproponowano mu pracę na żwirowni, gdzie do wydobycia żwiru wykorzystywano znane mu urządzenia, jak: holowniki, barki, pogłębiarki. Po przejęciu domu po rodzicach, pani Gertruda zajęła się jego prowadzeniem, pracą na polu oraz wychowaniem czworga dzieci: trzech synów i córki. Doczekali się też dziewięciorga wnucząt i jednego prawnuka.
– Poznaliśmy się na weselu kolegi, u którego byliśmy drużbami, zabujaliśmy się w sobie i po roku wzięliśmy ślub – wspomina Stanisław Ratajski, jak nawiązał znajomość ze swą przyszłą żoną Małgorzatą. Oboje od 37 lat mieszkają w Raciborzu. Pan Stanisław był górnikiem, a pani Małgorzata też pracowała na kopalni. Państwo Ratajscy wychowali dwie córki i jednego syna, a także cieszą się siedmiorgiem wnucząt i dwiema prawnuczkami.
– W życiu różnie bywa, jeśli więc jedno nie ustąpi drugiemu, to tak jakby kosa trafiła na kamień – przyznaje pan Stanisław.
Poznaliśmy się, jak Kargule przez płot – żartuje Aleksander Bubon, który zamieszkał bardzo blisko swej wybranki serca – pani Marii. Ich domy dzieliły tylko podwórka. Pan Aleksander pochodził z krakowskiego i do Raciborza przyjechał za namową braci, gdy miał 23 lata. Znalazł pracę w Zakładzie Unasiennienia Zwierząt. Pani Maria zatrudniła się w raciborskim Browarze, a później w DPS na pl. Jagiełły. Państwo Bubonowie mają dwóch synów i siedmioro wnucząt.
– To była miłość od pierwszego wejrzenia – mówi Gerard Pyrkosz o pierwszym spotkaniu z panią Katarzyną, którą zobaczył na ulicy i oboje za sobą się obejrzeli. Potem znów spotkali się w DK „Strzecha”. Pan Gerard, podobnie jak pani Katarzyna, tańczył tam w kółku tanecznym. Wspomina nawet swe wyjazdowe występy na dożynkach centralnych w Warszawie i na winobraniu w Jeleniej Górze. Z zawodu elektryk pracował w Elektroenergii, a pani Katarzyna była pracownikiem umysłowym w sądzie, a potem MZBM. Oboje całe życie mieszkali w Raciborzu. Mają córkę i syna oraz czworo wnucząt.
Państwo Ewa i Alojzy Sławikowie poznali się na zabawie w raciborskiej cegielni. Pani Ewa dokładnie pamięta, że było to 1 maja 1960 r. Potem jeszcze przez cztery lata tworzyli parę narzeczonych. Ślub odbył się w Raciborzu. Pan Alojzy był kierowcą, a pani Ewa pracowała w sklepie. Dziś są szczęśliwymi rodzicami dwóch synów i córki oraz dziadkami siedmiorga wnucząt.
– Czasami też się kłóciliśmy: zdarzają się chmury, czasem pada deszcz, a czasem świeci słońce, chyba tak, jak w każdym małżeństwie – mówi o codziennym życiu pan Alojzy.
Nie kryli przejęcia udziałem w rocznicowej uroczystości państwo Krystyna i Ernest Klemenzowie. Poznali się na zabawie w Sudole, gdzie do dziś mieszkają. Pan Ernest przyjechał na nią ze swych rodzinnych Krzanowic. Zanim się pobrali chodzili ze sobą jeszcze cztery lata. Pan Ernest pracował w firmie Henkel, a pani Krystyna w Spółdzielni „Sprawność”. Mają dwie córki, a także troje wnucząt i troje prawnucząt.