Dziecko zginęło przez pośpiech
14 czerwca na cmentarzu w Rudach pochowano trzyletnią Oliwię. Dziecko zmarło, bo ojciec zostawił ją na osiem godzin w rozgrzanym samochodzie.
Choć od śmierci dziecka minął już blisko tydzień, dramat, do którego doszło 10 czerwca pod rybnicką elektrownią nadal wywołuje wiele emocji. Bulwersuje zarówno sam sposób, w jaki zmarła dziewczynka, jak postawa ojca. Tragedia, która nie schodziła z czołówek gazet zaczęła się 10 czerwca kilka minut po godzinie 15.00. Dyżurny rybnickiej policji otrzymał dramatyczne wezwanie dotyczące porażeniem piorunem osób nad rybnickim zalewem. Chaotyczne zgłoszenie zbiegło się w czasie z gwałtowną burzą przechodzącą nad Rybnikiem. Szybko okazało się, że do żadnego porażenia nie doszło, ale sprawa jest o wiele bardziej dramatyczna.
Pośpiech kosztował życie
Skierowani na miejsce policjanci, w rejonie ulicy Podmiejskiej, w fordzie mondeo ujawnili zwłoki trzyletniej Oliwii. Jak ustalili policjanci, 40-letni ojciec dziewczynki miał rano zawieźć dziecko do przedszkola. Z niewyjaśnionych dotąd przyczyn nie zawiózł tam trzylatki tylko pojechał do pracy. Zaparkował forda na parkingu przed rybnicką elektrownią i poszedł na osiem godzin do pracy. W tym czasie w samochodzie na rozgrzanym parkingu siedziała dziewczynka. Po wyjściu z pracy rybniczanin wsiadł do samochodu i dopiero wówczas zauważył dziecko w aucie. Ruszył w kierunku szpitala, jednak na drodze panowały korki. Zjechał do bocznej uliczki i próbował je reanimować, jednak nieskutecznie. Zespół pogotowia ratunkowego był bezradny. Lekarz mógł tylko stwierdzić zgon. – Ustalamy dlaczego ojciec zostawił dziewczynkę w aucie. Możliwe, że w pośpiechu o niej zapomniał – mówi nadkomisarz Aleksandra Nowara z Komendy Miejskiej Policji w Rybniku.
Oliwia dostała udaru
Ojciec trzyletniej Oliwii trafił pod opiekę lekarzy w szpitalu psychiatrycznym. Policja zabezpieczyła monitoring z parkingu przed elektrownią. W czwartek 12 czerwca po godzinie 11.00 Prokuratura Rejonowa w Rybniku otrzymała wstępne wyniki sekcji trzylatki. – Wyniki wskazują, że przyczyną śmierci był udar cieplny spowodowany przegrzaniem organizmu na skutek działania wysokiej temperatury panującej w przegrzanym samochodzie. Co do czasu zgonu, nie można się jednoznacznie wypowiedzieć, ale można przyjąć, że nastąpił na kilka godzin przed ujawnieniem zwłok – mówi prokurator Jacek Sławik, szef Prokuratury Rejonowej w Rybniku. Prokuratura wykluczyła, że zgon dziewczynki mógł nastąpić przed wjazdem samochodu na parking. – Kamery zarejestrowały samochód wjeżdżający na parking o godzinie 6.46 i opuszczający go o godzinie 15.04. Monitoring nie obejmował miejsca gdzie zaparkowany był pojazd – mówi szef prokuratury.
Zarzuty dla ojca
13 czerwca, za zgodą lekarzy, na terenie szpitala psychiatrycznego w Rybniku przesłuchano Krzysztofa Ś., ojca trzyletniej Oliwii. Mężczyzna dzięki znacznej poprawie stanu zdrowia został przesłuchany w charakterze podejrzanego. Jak przyznał, miał przed pracą zawieźć dziecko do przedszkola, a po pracy je odebrać, jak czynił to wielokrotnie. Nie wie dlaczego tym razem stało się inaczej. Mężczyzna usłyszał zarzut z artykułu 155 kodeksu karnego, czyli kto nieumyślnie powoduje śmierć człowieka, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Prokuratura nie zastosowała wobec mężczyzny żadnych środków zapobiegawczych. Krzysztof Ś. nadal przebywa w szpitalu psychiatrycznym.
Nie bądźmy obojętni
Do tej pory nie wiadomo, czy przez osiem godzin ktoś przechodził obok czerwonego forda należącego do Krzysztofa Ś., w którym siedziała trzyletnia Oliwia. Samochód był zaparkowany w rejonie, w którym nie ma monitoringu. Nie wiadomo czy ktoś widział dziecko siedzące w nagrzanym samochodzie i zignorował ten widok. – Widząc dziecko w aucie nie możemy pozostać obojętni. Nie można usprawiedliwić pozostawienia w upalny dzień dziecka nawet na przysłowiowa chwilę – mówi nadkomisarz Aleksandra Nowara. Jak dodaje nie powinniśmy ignorować takiego widoku. – Przede wszystkim powinniśmy nawiązać kontakt z takim dzieckiem. To pozwoli nam ocenić w jakim jest stanie i czy nic mu nie zagraża. Jeśli dziecko jest nieprzytomne i nie reaguje, nie powinniśmy zwlekać. Trzeba rozbić szybę. To stan wyższej konieczności, bo ratujemy ludzkie życie, które jest dobrem nadrzędnym – mówi policjantka. Po wybiciu szyby powinniśmy jak najszybciej powiadomić o zdarzeniu policję. Jeśli będziemy działać ratując ludzkie życie, nikt nie będzie nas obciążał kosztami wybitej szyby, a problemy może mieć jedynie nieodpowiedzialna osoba, która zostawiła dziecko w samochodzie. – Uderzamy twardym przedmiotem w róg szyby znajdującej się jak najdalej od dziecka – instruuje młodszy brygadier Bogusław Łabędzki z rybnickiej straży pożarnej. – Najlepiej uderzać krawędzią jakiegoś twardego przedmiotu. Wybijamy zawsze boczne szyby, bo najłatwiej je zbić. Odpryski szkła nie powinny nas zranić. Do wybicia szyby nie potrzeba wielkiej siły – dodaje strażak.
Adrian Czarnota