Miały być miliony a grozi kara
Jak nie sądzić się o pieniądze, czyli kulisy rozprawy między wójt Anną Iskałą a firmą DEKBUD
Nędza. Podczas sesyjnego sprawozdania z działalności wójta, radny Julian Skwierczyński dopytywał wójt Annę Iskałę o to co robiła 9 maja. Pod tą datą wójt nie wymieniła bowiem w swoim sprawozdaniu żadnej działalności. Jak powiedział radny tego dnia miała się odbyć rozprawa w sądzie cywilnym pomiędzy Anną Iskałą a spółką DEKBUD, wydobywającą w latach 2000 – 2008 kruszywo z babickiej żwirowni. Zdaniem radnego Skwierczyńskiego, wójt poniosła w sądzie porażkę i dlatego nie chce o tym mówić. Anna Iskała nie zgodziła się z tymi słowami. – To żadna porażka, ale będziemy wnosić o kasację tego wyroku – odpowiedziała. – Po raz kolejny dziwię się, że radny stoi nie po stronie gminy, a po stronie dłużnika gminy – dodała. – Zamiast wspierać moje działania gdy chcę odzyskać pieniądze dla samorządu to pan się cieszy kiedy napotkamy jakieś trudności. Może ma pan w tym jakiś interes? – skomentowała wójt dociekliwość radnego. Reszcie rady krótko wyjaśniła, że w sądzie był problem z tym, kto ma wycenić wartość wydobytego kruszywa. Dotarliśmy do uzasadnienia wyroku w tej sprawie. Należy powtórzyć, że wójt zapowiedziała złożenie wniesienia kasacji do tego wyroku.
Historia konfliktu
Przypomnijmy, że wójt Anna Iskała wielokrotnie wspominała o toczących się postępowaniach sądowych, w których stroną była firma DEKBUD. Wójt przekonywała, że firma ma zaległości w opłatach podatkowych, które ustalono na podstawie ilości wydobycia piasku i żwiru. Podatek ten przez większość lat działalności firmy wynosił 7 proc. od wartości sprzedaży wydobytego kruszywa, lecz nie mniej niż 150 tys. zł rocznie.
W jednej takiej sprawie, jak wynika z uzasadnienia sądu, wójt żądała nadpłaty od firmy ponad 2,7 mln zł. Miała to być różnica między tym co DEKBUD wpłacił a tym co powinien wpłacić za kilkuletni okres wydobycia. Proces zakończył się w 2010 r. umorzeniem sprawy. Sędziowie wytknęli wówczas pani wójt brak dowodów, że rzeczywiście taka kwota się gminie należy.
Różne wyceny
Podobnie się stało podczas ostatniej rozprawy 9 maja. W tej sprawie wójt w imieniu gminy domagała się nadpłaty za ostatni rok (2008) działalności DEKBUD-u. Zgodnie ze zmianami w umowie pomiędzy gminą a firmą, które zostały wprowadzone w 2007 r., DEKBUD miał za ostatni rok działalności w Babicach zapłacić nie mniej niż 100 tys. zł w dwóch równych ratach. Tyle zapłacili, ale kiedy wójt Iskała objęła swoje stanowisko, zaczęła badać umowy swojego poprzednika i stwierdziła, że przedsiębiorstwo powinno dopłacić tylko za 2008 rok prawie 270 tys. zł. Miało to wynikać z zapisu o podatku opartym na wspomnianych 7 procentach wartości ze sprzedaży urobku.
Firma jednak, na podstawie zestawienia swoich przychodów i kosztów, wykazała, że wartość jednej tony babickiej kopaliny w 2008 r. wynosiła 3,56 zł. W tym okresie wydobyto w Babicach niecałe 204 tysiące ton żwiru i piasku, co przy kolejnym pomnożeniu przez 7-procent dało prawie 51 tys. zł podatku. Zupełnie inne wyliczenia przedstawiła przed sądem wójt gminy Nędza, według której cena za kopaliny była znacznie wyższa. Wójt oparła się o ceny pospółki (niesortowane kruszywo), której tona w 2008 roku miała kosztować od 40 zł wzwyż. Informacje te oparła na bazie zestawienia cen kruszyw sporządzonym przez prywatną spółkę.
Uzasadnione wątpliwości
Można by pisać o niuansach całego postępowania, ale właśnie owe wyliczenia pani wójt, a raczej ich źródło, nie przekonały sędziów dwóch kolejnych instancji, przed którymi toczyła się sprawa.
– W ocenie sądu okręgowego, przedstawiony w pozwie (przeciwko DEKBUD-owi) sposób wyliczenia wysokości dochodzonej kwoty, od początku był stanowczo kwestionowany przez stronę pozwaną (DEKBUD) i jej zarzuty budziły uzasadnione wątpliwości. Powódka (wójt) nie przedłożyła również cennika, na który powoływała się w pozwie – czytamy w uzasadnieniu z 9 maja. – Ciężar udowodnienia prawdziwości podnoszonych przez siebie twierdzeń należy rozumieć jako obarczenie strony procesu obowiązkiem przekonania sądu o słuszności swoich twierdzeń – napisano dalej. – Twierdzenie strony (wójt Nędzy) utożsamiającej kopalinę z pospółką jako podstawę wyliczenia należnego czynszu nie zostały wykazane. Dowodu z opinii biegłego nie może zastąpić przedłożona w sprawie opinia prywatna. Autor tej opinii nie jest biegłym sądowym i sporządził opinię bez znajomości akt sprawy i stanowiska strony przeciwnej – brzmi dalsze uzasadnienie.
Podmiot nieporadny?
Czytelnik może łatwo dojść do wniosku, że tak duże rozbieżności w podanych wyżej cenach kruszyw budzą podejrzliwość. Niemniej jednak wójt nie nauczyła się na porażkach w poprzednich instancjach i nie potrafiła udowodnić swoich racji przed sądem. Ciekawie określiła tę postawę przewodnicząca sądu apelacyjnego, Barbara Kurzeja: powódka (wójt) nie może być uznana za podmiot nieporadny, niedostatecznie zorientowany o tym jakie fakty i dowody mają istotny charakter i mogą zaważyć na wyniku sprawy, nie tylko z uwagi na swój status, ale i korzystanie w procesie z profesjonalnego pełnomocnictwa. Dalej: nie ulega wątpliwości, że w takiej sytuacji dla wykazania wysokości dochodzonych roszczeń, powódka (wójt) winna byłą zaoferować dowód z opinii biegłego lub dokumentów urzędowych pozwalających na poczynienie ustaleń pozwalających na dokonanie wyceny kopalin.
Tym wyrokiem sąd oddalił apelację złożoną przez wójt i zasądził od niej na rzecz przedsiębiorstwa DEKBUD kwotę 5,4 tys. zł tytułem kosztów sądowych.
Marcin Wojnarowski