Chcesz wiedzieć co się dzieje w bibliotece? Musisz iść do sądu
Nędza. Informujemy o kolejnym sporze, który toczył się w gminie Nędza, a który znalazł finał w sali sądu.
Tym razem chodzi o wniosek radnego Juliana Skwierczyńskiego, który pod koniec 2013 r. prosił o udostępnienie protokołu po kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, która pod lupę wzięła Gminną Bibliotekę Publiczna w Nędzy. Radny chciał poznać również regulamin organizacyjny, wynagradzania i pracy biblioteki. W obu sprawach napotkał na przeszkody, choć był przekonany że pyta o informacje publiczne.
Pokontrolny protokół był pilnie strzeżony przed oczami Juliana Skwierczyńskiego. Dyrektor GBP Iwona Czorny zamiast udostępnić go radnemu, przekazała bezpośrednio wójt Annie Iskale i członkom komisji rewizyjnej. Komisja stwierdziła wówczas, że protokół nie jest dokumentem publicznym, ale pomimo tego wójt zdecydowała, że wykreśli z niego nazwiska i w tej formie udostępni wszystkim radnym. Wykreślenie nazwisk miało chronić dane osób postronnych, które wymieniono w protokole PIP-u. Należy dodać, że radny Skwierczyński nie otrzymał na swoją prośbę żadnej odpowiedzi od dyrektorki – co wyjaśni się w dalszej części niniejszego artykułu.
Prośba o regulaminy GBP miała pomóc radnemu zrozumieć m.in. na jakich zasadach są nagradzani pracownicy bibliotek. Wątpliwości w tym temacie wzbudził brak corocznej premii, którą zwykle otrzymywali zatrudnieni w GBP. Choć urzędnicy gminy zapierali się, że wstrzymanie nagród jest związane z oszczędnościami, a decyzja o tym należy wyłącznie od dyrektorki GBP, to wkrótce po tym premie zostały wypłacone. Pomimo wypłat, radny nie otrzymał regulaminów.
W związku z powyższym Julian Skwierczyński skierował skargę na dyrektora GBP do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach.
Orzeczenie
Sąd zapoznał się ze sprawą w połowie maja. W wyroku, od którego dyrekcja biblioteki może wnieść skargę kasacyjną, nakazano aby radnemu udostępnić protokół PIP zgodnie z jego prośbą. Spór o regulaminy rozwiązał się w międzyczasie sam. Stwierdzono, że bezczynność w tej sprawie nie wypełniła znamion rażącego naruszenia prawa. Na koniec zasądzono dla radnego sto złotych tytułem zwrotu kosztów postępowania.
Przewodnicząca składu sędziowskiego, Małgorzata Walentek wyjaśniła w uzasadnieniu, że GBP jest publiczną instytucją kultury, a dyrektor biblioteki jest zobowiązany do udzielania informacji publicznych, które posiada. W rozumieniu prawa wszystko o co prosił radny Skwierczyński, zgodnie z uzasadnieniem sądu, jest informacją publiczną. Udostępnienie tych informacji powinno się odbyć bez zbędnej zwłoki.
Dyrektorka nie wywiązała się jednak z tych procedur. W przypadku protokołu PIP-u tłumaczyła sądowi, że myślała że przekazanie protokołu wójt i komisji rewizyjnej zwalnia ją z dalszego zajmowania się tą sprawą i nie musi odpowiadać radnemu. Jeśli chodzi o regulaminy, to po burzy wokół nich nagle wszystkie zostały opublikowane na internetowej stronie gminy. Według temidy to wystarczyło aby wypełnić prośbę radnego, dlatego że jeśli regulaminy są powszechnie dostępne, to nie trzeba ich już udostępniać na wniosek.
Sąd nie dopatrzył się przy tym wszystkim rażącego naruszenia prawa gdyż radny otrzymał na swoje prośby odpowiedzi, choć nie w takiej formie o jaką wystąpił (według niego były to pouczenia a nie informacje publiczne).
Wygląda na to, że informacje, o które prosił Julian Skwierczyński, a do których (z nie do końca jasnych przyczyn) odmawiano mu dostępu, posiadają teraz wszyscy. Po raz kolejny dziwi, że aby dowiedzieć się w gminie Nędza o tym jak pracuje instytucja samorządowa trzeba prosić o pomoc sąd.
Marcin Wojnarowski