Złośliwy przegląd miesiąca
Bożydar Nosacz
Cnota za dychę
Ile kosztuje pisemne zaświadczenie o posiadaniu cnoty i jednodniowa wycieczka do Warszawy dwojga urzędników? Prawdopodobnie ponad 10 tys. złotych, a zapłacił za to wójt Pietrowic Wielkich z pieniędzy podatników. Ale zacznijmy od początku.
Gmina Pietrowice Wielkie otrzymała statuetkę i ogólnopolski certyfikat „Rzetelny Samorząd”. Z tej okazji wójt Andrzej Wawrzynek i skarbnik gminy Marzena Kopczewska wybrali się na galę do hotelu „Gromada” w Warszawie, prowadzoną m.in. przez Krzysztofa Ibisza. Gmina za ów niewątpliwy zaszczyt wybuliła ponad 10 tys. złotych. Gdyby w pietrowickim urzędzie urzędnicy czytali gazety, zamiast przed przeczytaniem spuszczać je do swoich wypasionych przydomowych oczyszczalni, to może tak pochopnie nie szastaliby publicznymi pieniędzmi. O procederze łowienia naiwnych samorządowców na różne certyfikaty i statuetki tylko w tym roku pisały już Gazeta Wyborcza i Tygodnik Powszechny. Wiele informacji na ten temat można również łatwo znaleźć w internecie. Z tego co wiem, w Pietrowicach internet mają…
W skrócie haczyk na żądnych zaszczytów frajerów polega na tym, że jest jakaś kapituła, która przyznaje ładnie brzmiący tytuł lub certyfikat. Uczestnik (czyli w tym wypadku gmina) wypełnia ankietę, a ta jest oceniana przez jakąś tajemniczą „radę”. Jako dającą do myślenia ciekawostkę warto przytoczyć, że w regulaminie certyfikatu, który „zdobył” dla gminy wójt Wawrzynek jest kuriozalny zapis, że „Ocena Uczestników według ustalonej i zatwierdzonej przez Radę Programową punktacji jest tajna”. Formalnie zaszczyt dostania na piśmie, że gmina cechuje się cnotą „rzetelności” jest bezpłatny. Trzeba jednak koniecznie zapłacić za inne towarzyszące usługi, jak np. pakiet promocyjny. Jest w nim szereg „korzyści”, o delikatnie mówiąc, wątpliwej wartości. Wśród usług, za które zapłaciły Pietrowice są m.in. takie hity jak: pomoc uczestnikowi w przygotowaniu do udziału w projekcie, zaproszenie na ogłoszenie wyników, wystosowanie 30 rekomendacji o uczestniku, itp. W każdym razie samorządowi Pietrowic większość tych „korzyści” będzie przydatna jak motylowi wibrator. Na wszelki wypadek dociekliwym czytelnikom, a zwłaszcza pietrowickim radnym polecam zapoznanie się, na co wójt wydał gminną kasę, pod poniższym linkiem: http://www.rzetelni.eu/index.php/extensions/rzetelny-samorzad/korzysci-i-oplaty Zachęcam też dziennikarzy do głębszego zbadania sprawy bo wydaje mi się ona bardzo tajemnicza. Akurat Pietrowice, nie dość że ponoć oszczędne aż do przesady, chyba nie muszą płacić za glejt, że nikogo nie oszukują i są cacy? Poza tym, ujmując rzecz w szczerych żołnierskich słowach, właśnie tę gminę podejrzewałbym jako ostatnią o podobną głupotę. Cóż więc się nagle stało? Przedwyborczy amok? Skutki upałów? A może wójt chciał osobiście dowiedzieć się od Krzysztofa Ibisza, jakiego kremu używać, żeby nie mieć zmarszczek?
Forsa na kontach gwiazd, urzędnicy mogą odpoczywać
Wredne pismaki znów się czepiają naszej kochanej władzy, tym razem że wydała 400 tysiaków na „Dni Raciborza”, jakby nie dało się tej imprezy ogarnąć parę razy taniej, jak w poprzednich latach. Jakby pismaki uczyły się historii to by wiedziały, że już w starożytności rządzący nie skąpili grosza na igrzyska dla ludu, żeby powstrzymać bunty albo utrzymać lub zdobyć władzę. A co będzie jesienią? Wybory! No więc ja władzę rozumiem, bo lud kulturą nakarmiła, a zasilenie kont paru podstarzałym gwiazdom grubą kasą raciborskich podatników to dla urzędników sama przyjemność. Jakby nie wydali kasy na nich, to jeszcze musieliby się, nie daj Boże, użerać z jakimś wygłodniałym, lokalnym planktonem amatorów. A tak kasa wydana, można odpoczywać, może nawet do końca roku. Jednym słowem narzekania, że urzędnicy nie myślą są absolutnie nieuprawnione. W tej sytuacji, o ile w ogóle można się czegoś czepiać to raczej samego sensu robienia igrzysk. Bo przecież buntu władza obawiać się nie musi. Każdy kto jest jako tako sprawny fizycznie i umysłowo wyjeżdża z miasta przy pierwszej nadarzającej się okazji. A strach przed przegraną w wyborach to już w ogóle abstrakcja, bo – jak powiedział partyjny kolega raciborskiego prezydenta Donald Tusk – nie ma z kim przegrać. Nie da się jednak wykluczyć, że po przeczytaniu ostatnich sondaży, Mirosław Lenk z dystansem odnosi się do nieomylności wodza z Warszawy.
Jakie miasto tacy złodzieje…
Dwa lata temu głośno było o tym, jak sprzed dyskoteki w Biskupcu policjantom ktoś ukradł radiowóz. Przypomniało mi się to wydarzenie, kiedy czytam, że sprzed sklepu przy ulicy Lotniczej w Raciborzu policjantowi skradziono rower. Poszkodowany po wyjściu ze sklepu powęszył trochę dookoła i łatwo namierzył, widać powolnego lub mało rozgarniętego, oprycha prowadzącego jego własność. Czytając o tym mój znajomy westchnął: „jakie miasto tacy złodzieje”. Od razu zastrzegam, że nie utożsamiam się z tą skrajnie pesymistyczną oceną piastowskiego grodu nad Odrą, a komentarz kolegi był parafrazą słynnego dowcipu sprzed kilkunastu lat. Ze względu na wakacyjną porę pozwalam sobie przypomnieć go poniżej.
Siedzi dwóch pijaczków pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Nagle w jedną ze ścian tego wieżowca uderza nadlatujący motolotniarz. Pijacy obserwują tę scenę w zamyśleniu, a po chwili jeden do drugiego komentuje filozoficznie: – Widzisz stary, jaki kraj tacy terroryści.
Nędzo, krynico natchnienia dla dziennikarzy, prawników i kaberaciarzy…
Przysięgałem ostatnio znajomym, że co najmniej do końca wakacji już Nędzy nie tknę bo wszystkim się już ponoć tą nędzą odbija. Ale jak tu nie napisać, kiedy to jedyna nasza gmina, która potrafi stanąć do konkurencji z Warszawką o to, kto ma głupszą „aferę taśmową”. Z grubsza chodzi o to, że rada gminy, na wniosek ekipy trzymającej władzę, zmieniła Statut Gminy i teraz sesje nie będą już nagrywane. Tym samym obywatel nie będzie już mógł skorzystać z nagrań jako informacji publicznej. Bzdur jakie przytaczano w charakterze argumentów za tą zmianą nie będę nawet powtarzał, żeby dodatkowo nie zachęcać ludzi do emigracji. Zwłaszcza, że obficie zrelacjonował je i skomentował redaktor Nowin http://www.nowiny.pl/101421–afera–tasmowa–w–nedzy.html Jako przeprosiny dla moich kolegów, za to, że jednak znów się w Nędzę „wkręciłem” przytoczę tylko jedną „perełkę”. Otóż Krystian Okręt, czyli zastępca przewodniczącego rady gminy, stwierdził ponoć, że zainteresowanie nagraniami jest znikome, więc nie ma sensu, aby zagracać urząd „stosem taśm”. W czasach, kiedy nawet dziecko wie, że wszystkie głupoty wygadywane przez radnych przez 4 lata można zmieścić na jednym dysku komputera, ta wypowiedź najlepiej pokazuje w jakim skansenie rozgrywa się nasza lokalna „afera taśmowa”.
Starosta (De)Motywator
Czytam w Nowinach Raciborskich, że dyrektorzy szkół podległych Starostwu dostaną dodatki motywacyjne za okres wakacji. Każdy po kilka stówek, choć nie wszyscy jednakowo. O te różnice mniejsza, zastanawia mnie co innego. Słowo „dodatek” rozumiem, jako powiększenie pensji, którą za lipiec i sierpień normalnie pobierają. Ale ni w ząb nie kumam do czego ta dodatkowa kasa ma ich przez wakacje motywować? Żeby przy grillu mieli za co wznosić toasty za zdrowie i świetlaną przyszłość pana starosty?