Junior nowinki: Świat przez różowe okulary
na temat
Oj, nasz polska mentalność zasługuje na naganę...
Było złe, a może być jeszcze gorzej – czy nie bombarduje nas zewsząd taki, albo podobny przekaz.
Ano bombarduje. Ale nie możemy mu się poddać, a już szczególnie nie możemy pozwolić, by takiego postrzegania świata nauczyły się nasze dzieci.
Nauczyć się można wszystkiego. Również optymizmu. Świetnymi nauczycielami mogą być Amerykanie, ze swoim wiecznym „don’t worry, be happy” czy Anglicy z równie zwyczajowym I’m fine. „Mam się dobrze!”.
Dziecko przez wiele lat patrzy na świat oczami swoich rodziców. Dlatego najpierw my musimy nauczyć się optymizmu (a jak zapewnia profesor psychologii Martin E. P. Seligman w swojej książce „Optymizmu można się nauczyć”).
Kilka prostych tricków – zasad
W życiu przydarzają nam się różne rzeczy. Te dobre i te złe. Jeśli wyjaśnimy dziecku, że dobrze przydarzało, przydarzą i przydarzać nam się będzie stale, a złe tylko do czasu do czasu, to wpajamy mu optymistyczne widzenie świata. Idąc dalej tym wątkiem... Gdy zapewniamy siebie – i nasze dziecko – że dobrze rzeczy wokół nas dzieją się za naszą sprawą, i mamy na to wpływ, a sprawcami rzeczy złych są inni albo złośliwy los – też dajemy przykład optymistycznego wyjaśniania otaczającej nas rzeczywistość.
Przykład? Bardzo proszę. Martynka dostała dobrą ocenę ze sprawdzianu z matematyki. Optymistyczna mamusia ogląda kartkówkę, z uśmiechem głaszcze córeczkę i mówi „No proszę, jaka jesteś zdolna” a mamusia pesymistyczna z niedowierzaniem kręci głową i stwierdza: „No, znowu ci się udało....
Niby proste a trudne przecież. Dlatego najpierw przyjrzyjmy się sobie. Jak postrzegamy świat, jak tłumaczymy nasze zachowanie, nasze sukcesy i porażki, bo codzienności to plątanina jednych i drugich. Trzeba też uważać, by nie popaść w przesadny optymizm, by nie zwalić wszystkich win świata na innych, przestać brać odpowiedzialność za własne czyny. Przesadny optymizm nie jest rozwiązaniem. Musimy wyrobić w sobie (jeśli oczywiście tego nie mamy) optymizm realny i przenosić go na nasze dzieci.
Albo...
Przyjrzyj się swojemu dziecku. Może ono inaczej, bardziej optymistycznie postrzega świat niż ty? Wtedy ucz się od niego. Gdy jest inaczej, co może znaczyć, że już zdążył zarazić się „wirusem” pesymizmu to:
• nie pozwól, by brał do siebie epitety typu „głupi”, „niezdara”. Wszak rówieśnicy bywają okrutni
• nie lekceważ jego lęków i obaw po porażce
• ciesz się (nawet bardzo) z jego małych dziecięcych sukcesów
• nie używaj wobec niego takich słów jak „nigdy”, zawsze, szczególnie w negatywnym kontekście
• nie zrzucaj winy na dziecko
A przede wszystkim uwierz w swoje dziecko. Bezgranicznie i bezwarunkowo.
kk