A co z koleją?
Kontynuujemy dyskusję na temat przyszłości naszego regionu. Ta nie może się odbyć, bez skomunikowania go z resztą kraju. – Musimy też sobie odpowiedzieć na pytanie: czego nam potrzeba jeśli chodzi o transport kolejowy? Życzliwi powiedzą, że pendolino. A tak szczerze – dlaczego nie pendolino? – pyta Gabriela Lenartowicz, kandydatka PO do Sejmiku Śląskiego.
– Uważam, akurat odwrotnie niż w przypadku dróg, że inwestycją, która może przyspieszyć, a wręcz warunkować rozwój naszej części województwa jest szybkie połączenie kolejowe przez Czechy na południe Europy – przyznaje na naszych łamach Gabriela Lenartowicz. Teraz pendolino będzie dojeżdżać do Katowic, a już dawno jeździ z Bohumina do Wiednia i dalej na południe Europy. – Wydaje się więc oczywiste, że trzeba wypełnić białą plamę by pendolino dojeżdżało też z Katowic dalej na południe. Bo to nas połączy ze światem. Bo nadzieja, że sieć połączeń – nawet wyremontowana – będzie w naszym subregionie, w najbliższej perspektywie służyła do transportu lokalnego w tym dojazdów do pracy, wydaje się płonna – zauważa.
Nikt tego nie ma
W świat prowadzi szybka kolej, a co z lotniskami? Czy potrzebne nam w subregionie lotnisko? – Jeśli odpowiedź brzmi tak, to deklarację o nieskładaniu pustych obietnic trzeba by włożyć między bajki… Nie, odrębnego lotniska budować nie potrzeba, ale o lotniskach też trzeba myśleć... Zaskoczenie? Proszę sobie wyobrazić jaki impuls rozwojowy może mieć szybkie połączenie kolejowe Katowice – Bohumin. Wtedy będziemy w centrum połączenia z trzema lotniskami: bo teraz możemy korzystać z dwóch – Pyrzowic i Balic, a może nam dojść Ostrawa... Nikt w tej części Europy nie ma trzech lotnisk połączonych autostradami (A1 i A4) i dobrą, szybką koleją – przekonuje Gabriela Lenartowicz.
Kanał uzupełni wizję
Czy to znaczy, że do idei wielkiego intermodalnego centrum logistycznego w naszym subregionie tylko krok? Czy to aby nie idee fix na wyrost? – Dziś na świecie nic nie jest ,,na wyrost”, więc dlaczego mamy uciekać od rzeczy wielkich? Tak naprawdę nasz subregion leży w miejscu, gdzie stykają się szlaki komunikacyjne nie tylko transeuropejskie, czasami też eurazjatyckie. I my, naprawdę, możemy być intermodalnym centrum transportowym – kolejowo-drogowym. Może wtedy właśnie będzie czas wracać do drogi wodnej Odra – Dunaj, jako dopełnienie tej wizji? – mówi.
Czy to aby nie zbyt wizjonerskie?
– Pewnie tak, ale jeśli na końcu jakiejś drogi nie ma celu, to po co budować drogę? Nie chodzi przecież o to, by proponować fatamorganę. Chodzi o to, że gdy będziemy mieć ,,z tyłu głowy”, w długofalowej wizji, właśnie coś takiego, to robiąc rzeczy potrzebne na dziś dla regionu, możemy myśleć o celu, który nam przyświeca. Od zawsze, każde centra gdzie krzyżują się szlaki handlowe i gospodarcze rozwijały się szybciej niż inne. Bo w takim miejscu warto inwestować, a jak się inwestuje to są miejsca pracy, jest przepływ ludzi i jest miejsce na innowacje, na nowe idee, nowe technologie. Bo nowe rzeczy rodzą się z reguły na styku różnych idei i różnych potrzeb. Tak, to jest właśnie myślenie do przodu, ale przecież myśląc o rozwoju, o zamożności subregionu nie chodzi o wymyślenie, że np. trzeba w parku postawić ławkę, albo otworzyć któryś z kolei sklep spożywczy. Te wszystkie parki i te sklepy same powstaną, jeśli pomyślimy o tym jak urządzić śląski dom po naszymu. Tak, to wymaga czasu i to nie stanie się samo z godziny na godzinę, ani nawet z roku na rok. Ale myślenie ,,byle do jutra” niczego dobrego nam prócz tego siermiężnego i niezmiennego jutra nie przyniesie. Nie zapewni nam przyszłości takiej, jakiej chcemy dla nas, dla swoich dzieci i ich dzieci – dla całych pokoleń. Alternatywą jest zbudowanie palisady, a potem to już tylko ,,ekologiczna droga do rezerwatu”. Oczywiście, można takiego wyboru dokonać, tylko trzeba zadać sobie pytanie i każdy z nas musi zadać sobie to pytanie; czy mieszkańcy naszego województwa chcą mieszkać w rezerwacie? Jestem przekonana, że nie – zapewnia.
(r)