Wyrok Sądu to sugestia?
Pokontrolne zamieszanie w bibliotece w Nędzy
Nędza. Pod koniec 2013 r. w Gminnej Bibliotece Publicznej w Nędzy odbyła się kontrola Państwowej Inspekcji Pracy. O tejże kontroli dowiedział się radny Julian Skwierczyński, który poprosił o udostępnienie protokołu pokontrolnego. Radny poprosił jednocześnie o regulaminy: organizacyjny, wynagradzania i pracy biblioteki. Dyrektor GBP Iwona Czorny zamiast udostępnić dokumenty radnemu, przekazała je bezpośrednio wójt Annie Iskale i członkom komisji rewizyjnej. Stąd okrojona informacja o kontroli PIP-u ujrzała światło dzienne podczas jednej z sesji rady gminy. Stanowisko komisji brzmiało tak, że informacje zawarte w protokole nie są informacją publiczną i nie muszą być udostępniane. Wójt Anna Iskała postanowiła jednak upublicznić część protokołu, ukrywając wcześniej dane osób wymienionych w tym dokumencie.
Radny Skwierczyński uzasadniał swoją prośbę chęcią poznania na jakich zasadach są wynagradzani pracownicy GBP. O tych zasadach mówią regulaminy, które po całym zamieszaniu zostały upublicznione na stronach internetowych urzędu gminy. Sprawa trafiła jednak wcześniej do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach.
13 maja 2014 roku sędzia WSA Małgorzata Walentek nie miała złudzeń, że wszystkie prośby radnego Skwierczyńskiego dotyczą informacji publicznych. Sąd zobowiązał dyrekcję GBP do załatwienia wniosków radnego, a przy okazji nakazał wypłatę dla niego 100 zł tytułem kosztów postępowania. W międzyczasie regulaminy bibliotek zostały ujawnione. Jednak pełna treść protokołu PIP nadal owiana była tajemnicą.
W uzasadnieniu wyroku wyłuszczono, że biblioteka jest samorządową instytucją kultury, realizującą zadania publiczne. Jako taka podlega ustawie o dostępie do informacji publicznej i jej władze są zobowiązane do udostępniania takich informacji. Sąd nie miał wątpliwości, że informacją publiczną jest również protokół pokontrolny PIP-u. Taka kontrola (oraz jej wyniki) przeprowadzona w instytucji samorządowej nie jest bowiem tajna. Jednocześnie Sąd nie chciał uznać, że ktoś w bibliotece dopuścił się rażącego naruszenia prawa, dając jakoby szansę na załatwienie całej sprawy polubownie.
Pod koniec sierpnia do rąk Juliana Skwierczyńskiego dostarczono pismo, w którym dyrektor GBP Iwona Czorny, nawiązując do wspomnianego wyroku, napisała: „Ponieważ protokoły kontroli sporządzone przez inspektorów PIP-u zawierają dane osobowe, zwróciłam się do Okręgowego Inspektoratu PIP-u w Katowicach o ustalenie w jakim zakresie dane w nich zawarte podlegają ochronie danych osobowych.[...] Po otrzymaniu stanowiska PIP-u w Katowicach sprawa Pańskiego wniosku zostanie załatwiona zgodnie z sugestią zawartą w uzasadnieniu wyroku WSA”.
Można się zastanowić po co w takim razie są potrzebne sądy, skoro do wypełnienia ich wyroków (według pani dyrektor są to „sugestie”) potrzeba opinii innych instytucji. W prawodawstwie byłby to chyba niespotykany przypadek, gdyby wyrok sądu nakazujący wykonanie pewnej czynności został podważony przez instytucję, której praca jest przedmiotem zainteresowania sądu. W ten sposób można by się zapętlić w nieskończoność!
Z relacji radnego dowiedzieliśmy się, że z GBP otrzymał niedawno protokół ale... w wersji okrojonej. – Podejrzewam, że w tych ukrytych fragmentach chodzi o ocenę pracy samej pani dyrektor. Nie zostawię tak tej sprawy i już skierowałem kolejne pismo do sądu – powiedział Julian Skwierczyński. Komentarza do sprawy odmówiła nam Iwona Czorny, dyrektor GBP w Nędzy.
O finale sprawy, która znów trafi na wokandę będziemy informować.
Marcin Wojnarowski
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że PIP w Katowicach nie chciał w sprawie zabierać głosu pozostawiając dyrektor GBP wolną rękę. Z tego można wywnioskować, że Iwona Czorny sama oceniła iż „sugestie” WSA są warte funta kłaków i to od jej humoru zależy czy dokument publiczny zostanie udostępniony czy nie.