Jak Wojnowice zdobyły tytuł najpiękniejszej wsi województwa śląskiego
Wszystko zaczęło się od pomysłu, który zrodził się wśród członków stowarzyszenia „Razem dla Wojnowic”.
Zdobyli poparcie do przystąpienia do konkursu w wiosce i w urzędzie miejskim. Okazało się szybko, że do rywalizacji z innymi wioskami trzeba się przygotować przede wszystkim siłami swoich mieszkańców. Na spotkaniu organizacyjnym ustalono więc, które atrakcje zostaną zaprezentowane gdy do Wojnowic przyjedzie komisja z urzędu marszałkowskiego. Selekcja byłaby trudna więc postanowiono, że w Wojnowicach trzeba pokazać wszystko.
5 sierpnia w samo południe przy wjeździe do wioski zatrzymał się samochód, z którego wysiedli członkowie komisji. Przywitały ich dziewczęta w tradycyjnych strojach racząc swojskim kołaczem, kawą i herbatą. Dokładnie tak jak brzmią słowa piosenki o Wojnowicach, którą komisja również usłyszała. Do opieki nad jurorami wytypowano Ewę Gotzmann i Konrada Badziurę. Wszyscy wsiedli na przyszykowaną przyczepę z fotelami i stoliczkiem. Tak rozpoczął się objazd całej wsi.
Historia i współczesność
Niemal przy każdym domu, każdym zakładzie pracy i miejscu w Wojnowicach wóz na chwilę przystawał. Pan Konrad opowiadał krótka historię tych miejsc, zaś pani Ewa mówiła co się dziś tam dzieje. I tak pochwalono się osiedlem bloków, które wbrew ogólnokrajowemu trendowi, w Wojnowicach wręcz rozkwita. Niedaleko jurorzy zachwycali się architekturą i wystrojem czerwonych bloków z cegły, przy których pod parasolem i z kubkiem kawy w ręku przywitali ich tutejsi mieszkańcy. Dalej członkowie komisji poznali losy dawnego PGR–u a dziś Agromaxu, linii kolejowej biegnącej przez wioskę, starego spichlerza, remizy i innych mijanych budynków. Wśród nich kilkanaście zakładów pracy, które dają zatrudnienie poważnej liczbie mieszkańców.
Jurorzy dowiedzieli się np. w którym domu mieszka pani Rita, która upiekła dla nich kołacze. Podczas przejazdu nie ukryto tzw. „Pokrzywnej”– miejsca spotkań koneserów czegoś mocniejszego (oni też pomachali komisji). Przy kościele zainscenizowana została scenka sianokosów przy tzw. drabinioku, wyciągniętym specjalnie na tę okazję. Ksiądz proboszcz jadący wraz z komisją na przyczepie zwrócił uwagę na ogrody parafialne, na których odbywają się liczne imprezy rodzinne. – Wszystko było spontaniczne. Nie chcieliśmy żeby wyszło sztucznie. Nawet nie było wielkiego sprzątania wioski. Choć początkowo obawialiśmy się, że np. jest niekompletny przystanek albo gdzieś niewykoszona trawa, to przekonaliśmy się, że chcemy pokazać Wojnowice takimi jakimi są na co dzień – mówi sołtys Wojnowic, Gabriela Niedzbała.
Róbcie zdjęcia!
Takie zalecenie usłyszeli od jurorów w Wojnowicach. W komisji byli zachwyceni niemal każdym budynkiem i atrakcją, którą uważali za coś niezwykłego i wartego uwiecznienia. Do tego dziwili się, że wszyscy ich tutaj życzliwie witają. Podobno Wojnowice to jedna z nielicznych wiosek, gdzie każdy odpowiada na „dzień dobry”...
Komisja miała na wizytację wioski trzy godziny. Z Wojnowic wyjechali jednak znacznie później. Gwoździem programu był przystanek przy Pałacu w Wojnowicach. W środku, w Muzeum Horroru poznali na własnej skórze jak przebiegał proces tortur (oczywiście nie miało to wpływu na wyniki konkursu...), zostali nieco postraszeni przez tańczące duchy z zespołu Zyg– Zak. Właściciel pałacu, Zbigniew Woźniak zaprezentował również wystawę historyczną o wiosce. Tymczasem na zewnątrz, w pałacowym parku pod namiotami Koło Gospodyń Wiejskich wraz z przyjaciółmi przygotowywali posiłek dla całej wsi. Swojska kuchnia to kolejny etap zdobywania serc jurorów. Każdy mieszkaniec mógł się dosiąść i chwilę z nimi pogadać. Tu też wystąpił w krótkiej scence wojnowicki kabaret ,,Gryfne dziołchy i karlusy, a jak trzeba i świrusy” oraz w pełnej krasie tancerki Zyg–Zaku w „kankanie”. Przeczytane zostały również wiersze uczniów, które mówiły o tym, co im się podoba w Wojnowicach.
Nikt nie wierzył
Komisja wyjechała z Wojnowic około godz. 17.00. Po ich wizycie w wiosce większość osób zapomniała o konkursie. Dopiero kiedy sołtys otrzymała informacje o wygranej euforia przetoczyła się po całej okolicy. – Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam kogo najpierw powiadomić. Pierwsze rozeszły się sms–y. Dzieci w szkole zaczęły piszczeć z radości, mieszkańcy do końca nie mogli uwierzyć w tę nowinę – wspomina pani sołtys.
Podczas wręczania nagrody na uroczystej gali w Szczyrku, w uzasadnieniu podano, że na wynik miała wpływ atmosfera panująca w wiosce i ludzie, którzy tam mieszkają. Pomimo tego, że konkurencja była ogromna, a niektóre wioski bogato wystrojone, zdecydowała autentyczność. – Zwrócili nam uwagę, że niczego nie ukrywaliśmy, pokazaliśmy różnorodność, bo my w Wojnowicach mamy wszystko i żyją tu różni ludzie, którzy potrafią zgodnie współpracować – tłumaczy Ewa Gotzmann. – Zwycięstwo w konkursie to zasługa wszystkich mieszkańców i organizacji działających w naszej wsi: KGW, OSP, DFK, rada parafialna i sołecka, Zespól Szkolno – Przedszkolny, LKS, Caritas i Zyg–Zak – wylicza Gabriela Niedzbała.
Za zajęcie pierwszego miejsca w konkursie na najpiękniejszą wieś województwa Śląskiego Wojnowice otrzymały nagrodę pieniężną w wysokości 15 tys. zł. Za tę sumę chciano początkowo wyremontować część budynku przy parafii. Z powodów trudności proceduralnych wybrano jednak inne cele, na które przeznaczono nagrodę. Udział w konkursie utwierdził mieszkańców, że warto podejmować wyzwania a wspólne działanie daje satysfakcję i widoczne korzyści.
Marcin Wojnnarowski