Piórem naczelnego
Mariusz Weidner - Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Lubię oglądać filmy, zawsze lubiłem. Bałem się na „Szczękach” Spielberga, zachwycałem jego „Poszukiwawaczami Zaginionej Arki” i wzruszałem patrząc na „E.T.”. To filmy mojego dzieciństwa. Jest ich więcej, trudno je wszystkie zliczyć i wymienić. Kiedyś kina było mniej, oglądało się parę a nawet więcej razy jeden i ten sam film. Koledzy prześcigali się w liczbie seansów „Wejścia smoka” czy „Terminatora”. Komuna upadła, bilety zdrożały i kasety wideo nadwerężyły kondycję takich kin jak raciborski Bałtyk. Są czasem głośne tytuły, które zmieniają ludzi w ćmy pędzące w stronę światła bijącego ze srebrnego ekranu. Najlepiej wyświetlać coś religijnego, jak „Pasja” Mela Gibsona (autobusami dowożono najstarsze parafianki) albo coś moralnie nieprzyzwoitego jak ekranizacja książki tylko dla dorosłych. „50 twarzy Greya” spogląda na mnie ze wszystkich słupów w Raciborzu. Film będzie grany od piątku 13 lutego i zostanie – to już pewne – przebojem nr 1 tego roku na świecie. Kiedyś filmem pokolenia była „Gorączka sobotniej nocy”, potem „Dirty Dancing” a teraz stanie się nim obraz słynny dzięki odważnym scenom łóżkowym. Znakomita większość widzów słyszała o tej książce i jej „momentach”, ale zdecydowana ich mniejszość po nią sięgnęła, bo to kilkaset stron do przejścia. Teraz ten zakazany owoc dostaną w wersji fast food bo dziś życie toczy się w tempie gdzie na czytanie brak czasu. Ale zaliczyć, znać, wypada. Wiem co wyrosło z pryszczatych fanów filmów Spielberga, ale jak będzie zmieniać świat pokolenie fanów Greya?