Pomnik niezdecydowania
czyli raciborski dworzec
Mija rok od naszej publikacji o Galerii Dworzec, czyli wykorzystaniu stacji pod cele handlowe. Przez 12 miesięcy nic sie nie zmieniło. Przynajmniej w Raciborzu. Bo w katowickiej centrali kolejarzy zmieniło się kierownictwo.
Pisaliśmy też o sporze Mirosława Lenka z Tadeuszem Wojnarem w kwestii przyszłości dworca PKP. Prezydent chciał przejąć obiekt od razu, ówczesny szef rady sprzeciwiał się strasząc radę gigantycznym obciążeniem finansowym. Decyzję odwlekano – a to z powodu zainteresowania dworcem ze strony biznesu, a to ze względu na wybory. PKP niezmiennie obstaje przy swoim. Miastu sprzeda dworzec za symboliczną kwotę, ale od przedstawicieli biznesu chce dużo większych pieniędzy (Raciborzowi za 700 tys. zł, biznesowi za 2,5 mln zł). Tymczasem to w przedsiębiorcach chyba wypada pokładać jedyną nadzieję na przywrócenie świetności temu miejscu w mieście. Andrzej Kaczor, który przed rokiem gościł na naszej okładce, liczył wtedy na szybką decyzję lokalnych władz w sprawie dworca. Znając poczynania PKP wiedział, że nie włożą w obiekt już ani złotówki. Co ważne, sam udowodnił jak szybko i efektownie można wyremontować otoczenie stacji. Wieżyczka, którą kupił i za którą zabrał się w iście ekspresowym tempie dziś przyciąga wzrok i cieszy estetycznym wyglądem. Tymczasem jej gigantyczny sąsiad nadal popada w ruinę. Pytany o przyszłość obiektu prezydent Raciborza Mirosław Lenk mówi mniej więcej to samo co przed rokiem. Miasto może przejąć obiekt, ale czy tego chce, a bardziej czy je na to stać? Plany przebudowy dworca w centrum przesiadkowe za unijne pieniądze są, choć nie można o nich mowić, że gwarantują pozyskanie milionów euro. Dlatego włodarz miasta zakłada przejęcie dworca dopiero w ostatecznym wariancie, gdy nie będzie nań już żadnego chętnego przedsiębiorcy. Takowy – o personaliach skrzętnie ukrywanych w ratuszu – krąży niczym widmo nad dworcem już kolejny rok. I czeka aż kolejarze zmiękną w swym uporze i oddadzą swój majątek za cenę oferowaną miastu. Na posesyjnej konferencji prasowej Mirosław Lenk przyznał dziennikarzom, że rozmowy z PKP muszą ulec przyspieszeniu, bo zainteresowanego dworcem biznesmena (wg prezydenta „dużego, znanego w Raciborzu i okolicy”) determinuje termin. Mogłoby to znaczyć, że jest on związany z dużą siecią zainteresowaną lokalizacją przy torach. Nasycony dyskontami Racibórz nie wchłonie już raczej kolejnego sklepu, ale szanse dla centrum rozrywkowego np. z wielosalowym kinem byłyby znacznie większe.
Mariusz Weidner