Kulig i konie przyszłością Kobyli?
Kobyla
30 stycznia mroźna aura towarzyszyła uczestnikom kuligu zorganizowanego przez Stowarzyszenie Wspierania Rozwoju Wsi Kobyla wspólnie z LKS Płomień Kobyla. Najwytrwalszych fanów atrakcji na świeżym powietrzu nie przestraszył niewielki mróz i wiatr. Krótko po godz. 16.00 ze stadionu LKS-u grupa dzieci, młodzieży i dorosłych wyruszyła tym razem konnymi zaprzęgami zamiast saniami przez leśne dukty i polne drogi wokół Kobyli, Markowic i Budzina.
– Niestety, nie mogliśmy jechać saniami z powodu zbyt cienkiej pokrywy śnieżnej. Miejscami zupełnie jej brakowało i nie chcieliśmy aby konie były obciążane ponad siły – mówił Michał Węglorz, właściciel zaprzęgu. Drugim powożącym był Marko Nawrat.
Znudzone zimowym leniuchowaniem w stajni konie rwały do przodu, niecierpliwe i pełne wigoru. Wozy podskakiwały na nierównościach terenu, uczestników zachwycały piękne widok. Baczni obserwatorzy mogli dostrzec sarny strachliwie wyglądające zza drzew. Po zapadnięciu zmroku zapalono pochodnie. Po powrocie uczestnicy imprezy zostali zaproszeni do ogniska, gdzie mogli własnoręcznie upiec kiełbaski ufundowane przez Jana Rumpla.
Dobrze, że w naszej wsi tradycja hodowli koni jest ciągle kontynuowana. Oczywiście teraz konie służą głównie rekreacji – w pracy na roli zostały zastąpione przez ciągniki i inne maszyny. Lecz być może jest to jedna z szans na rozwój Kobyli poprzez tę jakże atrakcyjną formę turystyki...
Marek Niewrzoł