W przedszkolach dojdzie do zwolnień
– Skala redukcji w zatrudnieniu nie będzie duża – uspokaja włodarz miasta. W pierwszej kolejności ma dotyczyć osób z uprawnieniami emerytalnymi. Z mapy miasta ma zniknąć jedno przedszkole.
Chodzi o placówkę w Studziennej, która zostanie włączona do nowego Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 4. Jak wyjaśnia Mirosław Lenk, to „oczekiwanie rodziców z dzielnicy, zgłoszone na ostatnim spotkaniu z prezydentem”. Taka decyzja pociągnie za sobą decyzje personalne. Zamiast dwóch oddziałów przedszkolnych w nowym ZSP ma początkowo działać tylko jeden. – Nie unikniemy redukcji etatów także w innych przedszkolach, ale nie będzie dramatu. Nauczyciele i dyrektorzy z uprawnieniami do emerytury otrzymają propozycję zakończenia pracy by zapewnić ją tym, którzy nie mają takich możliwości – twierdzi prezydent miasta. Jaka będzie skala zwolnień? Miasto nie ma jeszcze takich wyliczeń, ale jak zapewnia Lenk: to nie będzie wielki problem.
Wskazywane wcześniej jako ratunek dla kadry przedszkolnej tworzenie oddziałów żłobkowych nie wypaliło. Okazało się, że dla miasta bardziej opłacalne jest wspieranie finansowo prywatnych żłobków i – po spotkaniach z rodzicami – zwiększono kwotę dotacji dla takich placówek.
Do końca czerwca miejskie placówki oświatowe będą działać na podstawie aktualnych projektów organizacyjnych, co oznacza brak jakichkolwiek decyzji kadrowych. Zmiany rozpoczną się po wakacjach. Gdy urzędnicy przeanalizują wydatki na oświatę może się okazać, że dla części nauczycieli nie będzie już miejsca w szkołach, a zwłaszcza w przedszkolach.
Choć prezydent Lenk podkreśla, że na razie nie ma w samorządzie zamiaru likwidacji czy wygaszania szkół to już na pierwszym posiedzeniu komisji oświaty pojawił się wątek kosztownego Gimnazjum nr 5, gdzie nabór nie jest najlepszy, a potrzeby remontowe coraz większe. – Będziemy analizowali w kontekście następnego roku szkolnego liczebność oddziałów w szkołach i przedszkolach, podział na grupy, parametry remontowe i limity godzin pedagogicznych. Wszelkie odstępstwa obecnie występujące trzeba będzie zdyscyplinować. Niż demograficzny jest faktem, wydatki miasta na oświatę rosną, ale dzieci nie przybywa a to ich liczba determinuje podział godzin dla nauczycieli – wyjaśnia M. Lenk.
(ma.w)