Będzie drugie podejście do odchudzenia prezydium rady miasta
Likwidacja funkcji II wiceprzewodniczącego rady miasta postulowana przez RSS Nasze Miasto nie była głosowana na sesji styczniowej. Decyzję odłożono do kolejnego posiedzenia.
Klub RSS Nasze Miasto zaproponował by prezydium rady składało się z dwóch, a nie trzech członków. Jednego z zastępców szefa rady miasta uznano za zbędnego, a na jego diecie można zaoszczędzić 9 tys. zł rocznie. Propozycję tę miano głosować w styczniu, ale wskutek dyskusji na sesji temat przesunięto o miesiąc.
Wcześniej opozycja zaznaczyła, że projekt zmiany statutu nie jest skierowany personalnie przeciw Krzysztofowi Myśliwemu. Tłumaczyła też dlaczego NaM wystawił Zuzannę Tomaszewską do rywalizacji o funkcję z Myśliwym. – Na pierwszej sesji radny Szczasny zgłosił wniosek by nie wybierać drugiego przewodniczącego, choć zdawaliśmy sobie sprawę, że statut nakazuje radzie dokonanie takiego wyboru. Pokazaliśmy jednak w jakim kierunku pójdziemy – wyjaśniała na styczniowym posiedzeniu rady A. Szukalska. Podkreślała, że to sposób na oszczędności. Niewielkie, ale dotyczące finansów publicznych, gdzie liczy się każda złotówka.
W chorobie pomoże maszynka
Radny Michał Fita (niezależny) pokusił się o porównanie raciborskiej rady do okolicznych samorządów i okazało się, że liczący 36 tys. mieszkańców Cieszyn ma dwóch wiceprzewodniczących rady; 49-tysięczny Wodzisław Śląski także, a w 45-tysięcznej Nysie jest ich trzech. W Żorach i Kędzierzynie-Koźlu szefowi rady też pomaga więcej niż jeden zastępca. Replikował radny Leon Fiołka: też mógłbym znaleźć miasta gdzie jest jeden wiceprzewodniczący. Na sesji jednak tego nie uczynił. Tomasz Cofała (Razem dla Raciborza) argumentował czynnikiem ludzkim. – Racjonalne wydaje się utrzymanie obecnej liczby wiceprzewodniczących. Choroba jedynego zastępcy lub szefa i zastępcy może się zdarzyć i dojdzie do paraliżu funkcjonowania rady – wieszczył czarny scenariusz dla samorządu. Tu głos zabrała Szukalska przypominając o propozycji zakupu „maszynek” do liczenia głosów. – W razie potrzeby sama, nieodpłatnie, pomogę w liczeniu – zaoferowała.
Radny Marek Rapnicki powątpiewał czy do głosowania nad zmianami w prezydium rady doszłoby gdyby to Zuzanna Tomaszewska wygrała w wyborach na wiceprzewodniczącego rady miasta. Anna Szukalska broniła opozycji twierdząc, że Tomaszewską zgłoszono już po kandydaturze K. Myśliwego. – Chcieliśmy zgłosić swojego kandydata żeby potem zrezygnował i w ten sposób udowodnić, że likwidacja stanowiska nie jest wymierzona personalnie w nikogo z rady. To był zabieg taktyczny – stwierdziła. Zaapelowała aby dostrzegać dobrą wolę w działaniach klubu Nasze Miasto. Rapnicki skwitował to słowami: odnoszę się do faktów, a nie od intencji, które są nie do sprawdzenia.
Pieniądze się nie liczą
Do grona uczestników dyskusji dołączył wiceprzewodniczący Andrzej Rosół. Uznał za słuszne szukanie oszczędności, ale zaznaczył też jak ważna jest organizacja pracy prezydium i pomocna rola drugiego zastępcy. Rosół przytoczył też opinie krążące „na mieście”. – Ludzie robią wielkie oczy i pytają czy nie mamy już nad czym debatować w tej radzie? Na koniec „wicek” stwierdził, że nie chce być posądzonym, że bardzo sztywno trzyma się swego stanowiska i zapowiedział, że zagłosuje za likwidacją stanowiska drugiego zastępcy. – Inaczej wielu powie, że jestem tutaj tylko dla pieniędzy, a tak nie jest. Zdaję sobie sprawę, że mogę zapłacić za to utratą funkcji – oznajmił. Za swoją wypowiedź otrzymał oklaski od Leona Fiołki.
Przed rozstrzygnięciem losu opozycyjnego projektu uchwały Anna Szukalska – powołując się na zapisy ustawy o finansach publicznych – zażądała aby głosowanie było imienne. Choć Szukalska jest prawnikiem i pracuje w samorządzie (starostwo powiatowe) to okazało się, że zagolopowała się z taką propozycją. Radca prawny urzędu wyjaśnił, że ustawa o finansach publicznych nie dotyczy głosowań w radzie miasta. – Prawa nie powinno się wykorzystywać instrumentalnie – pouczył ją Mirosław Lenk. Marek Rapnicki powiedział o wniosku Szukalskiej, że czuje w nim szantaż. – Mogę nawet pozować do zdjęcia przy głosowaniu. Wielokrotnie podkreślałem, że triada jest rozwiązaniem dobrym dla rady – stwierdził.
Elastyczny statut
Radny Michał Woś (sam miał być wiceprzewodniczącym rady ale odrzucił ofertę M. Lenka) zaproponował aby kwestię liczebności prezydium rady przekazać do kompetencji radnych, którzy sami byliby władni decydować ilu „wicków” potrzeba w samorządzie. Wymaga to dokonania zmian w statucie, który Woś uznał za nazbyt sztywny. – Wymaga więcej elastyczności na przyszłość – zaproponował i przekazał propozycje poprawek. Wątpliwości wobec wniosku młodego rajcy miał prezydent Lenk i prawnik urzędu. W związku z tym Woś poprosił by temat przenieść na lutowe posiedzenie, a wcześniej poddać analizie prawnej. Za takim rozwiązaniem było 13 z 22 radnych i wniosek przeszedł.
Mariusz Weidner