Wójt Iskała wróci na antenę radia?
Nędza. Dlaczego zniknęła audycja o wydarzeniach z naszej gminy w radiu Vanessa? – z takim pytaniem zwrócił się na sesji do wójt Anny Iskały przewodniczący rady gminy Gerard Przybyła.
Wójt przypomniała, że cykl tak zwanych wieści gminnych rozpoczęła w związku z rewolucją śmieciową. Informacje przekazywane w ciągu kilku minut miały rzucić światło mieszkańcom na nową sytuację. – Audycja ta była już wcześniej, za czasów wójta Marcola, kiedy płacono za nią znacznie więcej – dodała wójt Iskała. Jako powód rezygnacji z jej kontynuowania podała, że zarzucano jej, iż w ten sposób prowadzi swoją kampanię wyborczą za publiczne pieniądze. – będziemy się komunikować z mieszkańcami w inny sposób, m.in. przez naszą gminną gazetkę – zapowiedziała. Zaznaczyła przy tym, że jeśli będzie wola mieszkańców, zawsze może wrócić do zdawania relacji na antenie.
Radny Julian Skwierczyński dopytywał o zasadność współpracy z raciborską telewizja kablową, która zwykle za opłatą relacjonuje wydarzenia z tereny gminy Nędza. – Przecież oni nie nadają na naszym terenie – zauważył. Anna Iskała przyznała, że telewizja ma płacone od każdego materiału, zaś wszystkie ich filmy można oglądać w internecie, na jednym z raciborskich portali.
(woj)
Komentarz
Opisany dylemat dotyczy dużej części samorządowców naszego powiatu, a może nawet kraju. Osoby przy władzy nie widzą niczego dziwnego w tym, że wypowiadają się w mediach o tak prozaicznych sprawach jak np. teatrzyk dla dzieci albo kuchenne rewolucje gospodyń. I być może nie byłoby to jeszcze aż tak dziwne, gdyby ci sami włodarze nie płacili mediom za realizacje tych materiałów. Promocja przemawiająca głosem i mająca twarz wójta nie bez powodu kojarzy się niektórym z wyborami.
Kolejną sprawą jest to, że samorządowcy myślą o promocji w przewrotny sposób. Zamiast korzystać z materiałów, za które zapłacili lekką ręką grube pieniądze, zupełnie ich nie szanują, zapominają i porzucają jakby były nic niewarte. Czekam kiedy któraś gmina zacznie publikować takie materiały na swoich stronach internetowych. Tam przecież najszybciej będzie szukać informacji o gminie ktoś z zewnątrz, ciekawy co się tutaj dzieje. Takie publikacje najlepiej wtedy opatrzyć własnym herbem – jako znakiem i gwarancją tego, że materiał ten został sfinansowany z pieniędzy mieszkańców, dla dobra tych mieszkańców i w celu promocji ich gminy.
Może warto przy okazji podliczyć koszty takich promocji i zastanowić się czy odnoszą one zamierzone skutki? W budżetach naszych samorządów przeznacza się na ten cel nierzadko setki tysięcy złotych. Niejeden z mieszkańców miałby pomysł jak lepiej wydać te pieniądze.
Wcale nie chodzi też o to aby nie chwalić się tym co się ma dobrego. Należy to jednak robić mądrze i sposób stonowany. Radzę wszystkim przeglądnąć filmiki z naszymi włodarzami w rolach głównych i odpowiedzieć sobie na pytanie – czy w ten sposób jest promowana moja gmina i czy zgadzam się, że wydają na to nasze wspólne pieniądze.
Marcin Wojnarowski