Raport - PW: Jak to kiedyś w Pietrowicach kwitł biznes
Gmina Pietrowice Wielkie przystąpiła do projektu StartUp, który polega na zachęceniu do własnej działalności i wsparciu młodych przedsiębiorców. Podczas panelu dyskusyjnego w ramach tego projektu mini wykład o historii biznesu w Pietrowicach Wielkich i okolicach wygłosił historyk Paweł Newerla. Zakres jego prelekcji dotyczył przełomu XIX i XX wieku.
O ile w Raciborzu funkcjonowały wielkie zakłady (np. Fabryka czekolady Franciszka Sobtzicka, czy Fabryka tabaki Józefa Doomsa) to w okolicach biznes również kwitnął. – W 1936 roku w Pietrowicach Wielkich było siedem zakładów rzeźniczych. Dzisiaj mamy jeden. Podobnie było z piekarniami – przywołał Paweł Newerla. Dalej opowiedział, że w 1934 r. funkcjonowały dwie stacje benzynowe. W tamtym okresie sklepów spożywczych było kilka razy więcej niż obecnie. – Na dwa tysiące mieszkańców mamy obecnie jedną restaurację, którą zresztą niedawno otwarto. Przed wojną mieliśmy restauracji sześć – wyjaśnił, dodając że wówczas wysokoprocentowy alkohol nie był dostępny w sklepach, a właśnie w gastronomii. Należy dodać, że przed wojną mieszkańców wioski było około 3,6 tysiąca. – Czy w obecnych warunkach nie ma miejsca dla kolejnej restauracji? – zastanawiał się historyk.
Pietrowice wielkie słynęły kiedyś jako kolebka krawców. – W 1938 r. było ich tu 224. Tymczasem w Krzyżanowicach krawców było dwóch – podał Paweł Newerla. W tej liczbie było 37 mistrzów krawieckich, którzy prowadzili większe warsztaty. Zbyt na ich produkty i pracę znaleźli dzięki temu iż zorganizowali się w krawiecki cech i nawiązali kontakty handlowe ze sklepami we Wrocławiu.
Paweł Newerla podał przykład w jaki sposób powstał duży, pietrowicki przedsiębiorca. – Na początku XX wieku Franciszek Mludek kupił niewielkie gospodarstwo. Po około 10 latach na tym terenie rozpoczął produkcję cegły. Systemem prostym – ręczną robotą. Zatrudniał dwóch mężczyzn do wykopywania gliny, tworzeniem masy i wypalaniem. Jego dzieci i rodzina klepały cegły w formach – opowiadał. Po czasie Mludek wybudował drugi budynek, potem zbudował dużą cegielnię, której budynek już dziś nie istnieje. – Trzech synów Franciszka przejęło jego biznes. Stali się właścicielami dwóch cegielni, w tym jednej z Raciborzu przy ul. Rudzkiej – wyjaśnił. Zdaniem historyka, aby osiągnąć sukces trzeba wiedzieć jak się zachować. Przykład Mludków pokazał, że skromne życie i praca przynoszą efekty. Stary Franciszek, w wieku 80 lat nadal zajmował się naprawą butów, gdyż z zawodu był szewcem. Odłożone pieniądze rodzina Mludków zainwestowała w roszarnię.
(woj)