Piórem naczelnego
Mariusz Weidner - Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Staram się zawsze zatrzymywać gdy pieszy chce przejść na drugą stronę ulicy. Szanuję tych, którzy czekają aż samochód stanie ale staram się zrozumieć innych, którzy pospiesznie wpadają na „zebrę”. Czasem są tak szybcy, że tylko sprawny układ hamulcowy sprawia, że nie wylądowali na masce. Jest jednak trzeci typ przechodnia. To ludzie, którzy stają przed pasami ale nie wchodzą na jezdnię, choć kierowca zatrzymuje auto by ich przepuścić. W minioną niedzielę, w piękny, ciepły dzień, który zapełnił centrum spacerowiczami, miałem nieprzyjemność doświadczyć istnej czarnej serii niezdecydowanych.
Jeden pan nie chciał wejść na pasy choć zmusił do zatrzymania sznur pojazdów, stając na krawężniku i nie wykonując ani kroku dalej. Idąca żwawo para już niemal wparowała na przejście by w ostatniej chwili zmienić kierunek spaceru. Coś jakby bokser zamarkował cios ale uderzył gdzie indziej. I wreszcie trzeci przypadek z mężczyzną, który uparł się, że to on, a nie kierowca ustąpi pierwszeństwa na drodze. Zdecydowanym gestem nakazywał szybki przejazd i przeszedł przez jezdnię dopiero gdy auto pojechało. Irytacja kierującego gwarantowana. Trudno wywnioskować co pieszy ma na myśli. I nie wiem czy to oznaki wiosny tak mieszają ludziom w głowach czy też zabawa w pasy to część odwiecznej wojny pieszych z kierowcami.