Wbrew decyzji rady chcą pozostać tworkowikami
Po tym, jak samorząd pozytywnie zaopiniował częściową zmianę granicy pomiędzy Bieńkowicami i Tworkowem, przypieczętowaną uchwałą Rady Gminy Krzyżanowice, mieszkańcy dwóch posesji znajdujących się granicznym terenie, złożyli skargę na wójta gminy.
Obecni na marcowej sesji przedstawiciele zainteresowanych rodzin przeciwni są administracyjnemu włączeniu do Bieńkowic – zgodni co do tego, aby ich posesje w dalszym ciągu pozostały w Tworkowie. – Nie zostało z nami nic uzgadniane, ani też nie konsultowano zmiany granic oraz naszego adresu zamieszkania. Myślę, że był to wielki nietakt z waszej strony, że za naszymi plecami zostało coś omawiane. Nie odpowiada nam narzucacie zmiany adresu i zmiany miejscowości – mówiła z wyrzutem do radnych gminy Krzyżanowice Maria Cwik. Przyznała, że nie przemawiają do nich argumenty, że skoro należą do parafii Bieńkowice, czy też ich dzieci chodzą do szkoły w Bieńkowicach, to powinni należeć do Bieńkowic. Przekonywała, że nie może być tak, że radni decydują za nich, gdzie mają mieszkać.
Wójt gminy Grzegorz Utracki tłumaczył, że nie do końca jest prawdą, że problem ten rozważano bez wiedzy zainteresowanych. Wyjaśnił też, że uchwała o opinii rady gminy o jakichkolwiek zmianach administracyjnych granic, nie wymaga zgody mieszkańców. – O podejmowanych działaniach mieszkańcy dwóch posesji byli informowani pismami. Nie było zgody, czego nie ukrywałem – podkreślił. Nie zgodził się też z twierdzeniem państwa Cwików, że nie znalazł dla nich czasu, argumentując, że przed sesją nie mógł się z nimi spotkać, ponieważ od 18 do 21 lutego był na wyjeździe służbowym, natomiast w przedsesyjny poniedziałek odbierał promesę dotyczącą przeciwdziałania skutkom powodzi w Katowicach. Pojechał i sprawę omawiał jednak z państwem Cwikami w weekend. – W sobotę z panem Cwikiem rozmawiałem w domu 45 minut może godzinę. W niedziele, też krótko rozmawialiśmy telefonicznie – przypomniał, że obowiązki wójta pełni również w dni wolne od pracy. W urzędzie gminy wójt spotkał się z zainteresowanymi rodzinami dzień po sesji, 25 lutego i wcale nie po, by uzyskać ich zgodę. – Znałem stanowisko przedstawione przez pana Joachima i że takiej zgody z ich strony nie będzie. Chciałem uzyskać zrozumienie i przedstawić nasze argumenty przemawiające za podjęciem tej uchwały – tłumaczył.
Ponownie sprawą zajmie się komisja rewizyjna rady gminy. – Spotkania członków komisji rewizyjnej i osób bezpośrednio zainteresowanych pozwoli wypracować konsensus i rozwiązać problem w sposób zadowalający obie strony – ma nadzieję podsumowujący dyskusję przewodniczący rady Brunon Chrzibek.
(ewa)