Piórem naczelnego
Mariusz Weidner, Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Od czasu do czasu lubię wyskoczyć do Czech, ostatnio częściej do Ostrawy niż Opawy, którą w przeszłości regularnie odwiedzałem. Autostradą to kilkadziesiąt minut dość komfortowej drogi bo równej jak stół. Bliżej tam od nas niż do Gliwic czy Katowic. W ostrawskiej Ikei podoba mi się pomysł kącika dla dzieci w restauracji. To rodzaj okrągłego stołu, w środku którego dzieci mogą się bawić. Dorośli w tym czasie je obserwują i jedzą. Rozwiązanie jest proste ale niespotykane i to nie tylko na „stołówce” polskiej Ikei. Korzysta zeń mnóstwo rodziców i trudno znaleźć miejsce przy tym okrąglaku. Czesi wydają się ludźmi spokojniejszymi od nas. Mniej zabiegani, życzliwi i tolerancyjni, zwłaszcza dla dzieci i to nie tylko swoich. Maluchy w grupie potrafią przecież nabroić i świętego wyprowadzą z równowagi. Ale na te posiłki przy okrągłym stole przychodzą nie tylko Czesi. Ostrawa to duże miasto, jest sporo cudzoziemców. Kobiety w chustach, Azjaci głośni ojczystym językiem i ludzie o śniadej cerze to norma w tym rejonie. A przecież to ledwie kilkadziesiąt minut od Raciborszczyzny gdzie świat jest niemal hermetyczny jeśli chodzi o kolor skóry i mowę. Nic z tych różnic nie robią sobie dzieci. Im mniejsze, tym swobodniej porozumiewają się i bawią. Z biegiem lat i doświadczeń człowiek nabiera uprzedzeń i nieufnie podchodzi do wszystkiego co nowe i obce. Nie każdy ma czas i pieniądze by podróżować i zbliżać się do świata. Dla tych, którym powyższe wartości są deficytowe pozostaje Ostrawa.