Kościół w Austrii
ks. Jan Szywalski przedstawia
Dokładnie 60 lat temu, 15 maja 1955 r., dziesięć lat po zakończeniu wojny, Austria odzyskała pełną niepodległość. Cztery mocarstwa podpisały wtedy porozumienie, że skończą z okupacją tego kraju, a w zamian Austria zobowiązuje się być krajem neutralnym. Po raz pierwszy Związek Radziecki wycofał się z terenu, na którym postawił nogę. Dla krajów Europy Wschodniej i dla NRD miało to nastąpić dopiero w 1989 r. Wycofanie wojska z Austrii przez ZSRR uważano wtedy za cud wymodlony przez krucjatę modlitwy różańcowej, w której brał udział cały naród austriacki. Austria zawsze była krajem katolickim. Ruchy protestanckie np. nie potrafiły się tu zagnieździć. Czy tak jest i dziś?
O sytuacji Kościoła katolickiego w Austrii rozmawiam z ks. Gerhardem Świerczkiem, kapłanem pochodzącym z Polskiej Cerekwi, a pracującym od 2003 r. w Austrii.
– Austria to kraj tradycyjnie katolicki. Co z tego zostało?
– Trzeba odróżnić Wiedeń od reszty kraju. Jestem obecnie proboszczem w Dobersbergu w diecezji St. Pölten, który leży w tzw. Waldviertel ciągnącym się w kierunku Czech. Mam do obsługi trzy kościoły i 26 wiosek. Były tu kiedyś trzy parafie złączone dziś w jedną.
– Z powodu braku kapłanów?
– Tak. Nasza diecezja już nie ma nawet swojego seminarium, zostało dołączone do tego w Wiedniu, ale święconych jest i tak tylko dwóch, trzech kapłanów rocznie. O wiele więcej ich umiera, albo przechodzi na emeryturę.
– W którym roku życia?
– Zasadniczo księża kończą pracę, gdy mają siedemdziesiąt lat, ale mile widziane jest przez biskupa, gdy na stanowisku trwają dłużej.
Księży pochodzenia miejscowego pozostało około 40%, inni są z różnych krajów. Najwięcej z Polski, ale są też ze Słowacji, Rumunii, czy Indii, Indonezji, czy kontynentu afrykańskiego.
– Chyba tak jak w Niemczech wiele spraw w Kościele obejmują ludzie świeccy?
– W każdej parafii są referentki, czy referenci pastoralni lub też diakoni. Są to osoby często szczerze w duszpasterstwie zaangażowane. Tam gdzie to możliwe odprawiana jest msza św., w innych miejscach oni prowadzą liturgię Słowa Bożego z kazaniem i rozdzielaniem komunii św. Wiem jednak, że ludzie wolą uczestniczyć w pełnej Eucharystii. Gdy jest sprawowana msza św. uczestników jest o 50% więcej.
– O jakim procencie udziału wiernych można mówić?
– To zależy gdzie. W mojej parafii w niedzielnej Eucharystii bierze udział 20 – 30% wiernych, w święta o wiele więcej.
W Wiedniu natomiast procent praktykujących jest minimalny, wynosi 1 – 2%. To aglomerat różnorodnych ludzi, mieszanina kultur i religii. Wielka skala przestępstwa. Wiedeń kojarzy nam się z barokową zabudową, że jest cesarskie, katolickie jak kiedyś, ale to dziś tygiel różnych ludzi. W tym mieście mieszka dwa miliony ludzi, jedna czwarta ludności Austrii.
Inaczej jest na prowincji. Pytał się ksiądz, co pozostało z dawnej tradycji katolickiej. Bardzo wiele. Istnieje ścisły związek między życiem religijnym i społecznym. Święta kościelne obchodzi się barwnie i ludowo. Na procesji Bożego Ciała maszeruje straż pożarna w swych mundurach, gra duża, również umundurowana orkiestra, pokazują się inne zespoły ludowe. Podobnie jest na Wielkanoc. Szkoła współorganizuje z parafią pierwszą Komunię św.; z niej wychodzi procesja i do niej po uroczystości kościelnej wracają dzieci na wspólne śniadanie. Dużo zależy od miejscowych rządców i do jakiej partii należą. W naszej okolicy tradycyjnie rządzą czarni, czyli na ludowa Volkspartei. Przewodniczący mojej gminy jeszcze mi nigdy niczego nie odmówił, gdy o coś go poprosiłem.
Wielką pomocą jest dla mnie Rada Duszpasterska i Rada Ekonomiczna. Ta pierwsza, liczniejsza, współpracuje ze mną w różnych akcjach parafialnych. W poście np. przygotowali w jedną niedzielę „zupę postną”. Po Mszy św. parafianie mogli ze swymi rodzinami zjeść obiad, na pewno skromniejszy niż w domu, ale za to w towarzystwie znajomych i bliskich. Dochód idzie na cele charytatywne, najczęściej chodzi o realizację jakiegoś konkretnego projektu w krajach misyjnych.
Rada Ekonomiczna zarządza finansami parafii. Strona gospodarcza obchodzi mnie bardzo mało. Rada ta jest mniejsza, składa się z kilku zaufanych ludzi. Wspólnie, w miarę możliwości, wydatkujemy dostępne nam fundusze.
– Właśnie, fundusze... Wiem, że w Austrii jest podatek kościelny, ale funkcjonuje inaczej niż w Niemczech.
– W Niemczech podatek ściągają urzędy państwowe i przekazują Kościołowi. Tam podatek kościelny oblicza się wg podatku państwowego. W Austrii kościelny urząd finansowy, istniejący przy kurii biskupiej, wysyła do każdego członka Kościoła dwa razy w roku blankiet z wydrukiem kwoty, który trzeba samemu wysłać do biskupiego urzędu finansowego. Podatek kościelny to niecałe 1,5% dochodu, czyli zarabiający np. 2000 euro, płaci niecałe 30 euro podatku kościelnego miesięcznie. Byłoby to 180 euro za półrocze. Jest to niewiele w porównaniu z podatkiem państwowym, a jednak wystąpienia z Kościoła są najczęściej z powodów finansowych. Nie płacąc podatku traci się prawo do sakramentów św., także do pogrzebu kościelnego, a trzeba przyznać, że pogrzeby są mojej parafii bardzo uroczyste, z wielkim udziałem ludzi. Zauważyłem, że kuria biskupia przymyka oczy na chrzest dzieci tychże ludzi. Z zebranego funduszu płaci się pensje duchownym i utrzymuje kościoły. Na mszy św. zbiera się również kolekty, ale one idą najczęściej na cele charytatywne. Na intencje mszalne wierni ofiaruję kilka euro, wiedząc, że ksiądz ma stałą pensję, inaczej niż w Polsce, gdzie intencje stanowią podstawę utrzymania duchownych.
– Ksiądz miał kilka lat temu nieporozumienie z kardynałem Schönbornem...
– Miało to związek z niekonsekwentną postawą kardynała wobec prasy. Nie chciałbym tego tematu rozwijać, ale Kościół w Austrii, po przeżyciu kilku skandali, obecnie bardzo boi się mediów. Kardynał opuścił mnie w trudnościach, by uniknąć nowego ataku prasy. Uważam, że Kościół, myślę zwłaszcza o episkopacie, musi stać konsekwentnie przy swych zasadach, powinien być solą ziemi.