Piórem naczelnego
Mariusz Weidner, Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Tak się składa, że kościół zwany okrąglakiem, o którym ma powstać film dokumentalny, to moja wieloletnia parafia. W miniony piątek znów stanąłem na jego ołtarzu, w miejscu z którego przemawia kapłan. Przed 32 laty, mniej więcej o tej samej porze roku stałem tam jako pierwszokomunijne dziecko, wybrane przez ówczesnego proboszcza Alojzego Jurczyka do zapalenia świecy. Choć to szmat czasu, to wspomnienia tamtej chwili są wyrazise. Tym razem na ołtarzu towarzyszyłem księdzu Janowi Szywalskiemu, który przyszedł do parafian z „serca” ze swoją nową książką. Mieliśmy powtórzyć – w skromniejszej wersji – wieczór autorski kapłana, który tydzień wcześniej odbył się na Zamku. Wskutek różnych okoliczności porozmawialiśmy o książce w inny sposób czyniąc tę konwersację drugi raz unikalną. Dzięki tej rozmowie naszła mnie refleksja, że „Zapiski księdza Szywalskiego” to szczera pochwała rodziny. Począwszy od wspominek o wspólnych modlitwach przy gasnącej świeczce trojga dzieci i ich matki oczekującej zaginionego na wojnie męża. Wątek rodzinny przewija się przez kolejne kartki i rozdziały. Jeśli nie dotyczy księdza osobiście to wraca w opowieściach o ludziach, których spotkał on po drodze do miejsca, w którym jest dziś. Kim bylibyśmy bez rodziny? Sierotami szukającymi miłości, której nikt nie potrafiłby nam dać w tej postaci jaką rodzic ofiarowuje swemu dziecku. Warto o tym pamiętać gdy rozmawiamy z bliskimi.