Kryzys w RCKiK. Sprawa jest do uratowania
Tak stwierdził prezydent Lenk na czerwcowej sesji rady miasta. Mówił o trzech powodach, dla których ministerstwu zdrowia nie opłaca się likwidować placówki. Chce spotkać się z szefem resortu profesorem Zembalą.
– To kardiochirurg i wie o krwi więcej od przeciętnego człowieka – mówi Lenk o nowym ministrze. Według niego zamykanie raciborskiego krwiodawstwa w roku otwarcia nowej siedziby jest decyzją drastyczną. – Ministerstwa nie stać na likwidację. Przede wszystkim finansowo. Odprawy i zobowiązania pochłoną 20 mln zł jak nic. Pokrycie obecnej straty placówki w wysokości 7,5 mln zł dużo mniej boli – przekonywał radnych prezydent. Drugim argumentem jest wdrożenie programu naprawczego, który daje perspektywę poprawy kondycji finansowej w ciągu paru lat. – Nie stać nas jako obywateli aby marnować taką inwestycję, za 30 mln zł. To fabryka krwi, z wartymi miliony złotych urządzeniami – wyliczał M. Lenk. Uważa, że byłoby to marnotrawienie potencjału materialnego i ludzkiego. Drugi aspekt dotyczy rzeszy Honorowych Dawców Krwi. – Na ziemi śląskiej jest ogromny szacunek do oddawania krwi. Tego nie ma nigdzie indziej – podkreślił na sesji. Nie wykluczył sformułowania apelu rady miasta do ministra zdrowia, co zaproponował radny Piotr Klima.
Raciborska delegacja ma wkrótce wyruszyć do stolicy. Prócz Lenka i szefowej RCKiK Agnieszki Wiklińskiej znajdą się w niej starosta Winiarski i poseł Henryk Siedlaczek, który od początku pilotuje sprawę.
(ma.w)