Wiecha: Katowice chcą wykorzystać kryzys Raciborza
– Od lat kilkunastu centrum krwiodawstwa w Katowicach zabiega o przejęcie Raciborza. W momencie kryzysu wykorzystują okazję. To jest sprawa polityczna, a nie ekonomiczna – przekonuje radny miejski Jan Wiecha, mąż byłej dyrektor RCKiK. Po lekturze ministerialnego listu do posła Siedlaczka uważa, że podsekretarz stanu napisał nieprawdę.
Z wypowiedzi na ostatniej sesji rady miasta wynika, że miejski rajca z PO Jan Wiecha zgadza się z posłem tej partii także co do opinii, że w jednym województwie mogą z powodzeniem działać dwa centra krwiodawstwa, zwłaszcza tak dużym jak śląskie. Podobnie jest w województwach: dolnośląskim, wielkopolskim, mazowieckim i pomorskim.
Poseł PO, po tym jak otrzymał odpowiedź na swoją interpelację (pisaliśmy o tym przed tygodniem, treść można znaleźć na portalu nowiny.pl w wątku „Centrum krwiodawstwa w Raciborzu grozi likwidacja”) napisał do resortu, że gdy brakowało krwi w RCKiK Katowice to przy jej nadmiarze w RCKiK Racibórz do stolicy województwa nie pozyskiwano jej z Raciborza. Jak twierdzi Henryk Siedlaczek, w takich przypadkach RCKiK Katowice pozyskiwało ją z innych centrów. – Pan minister przyznał to pisząc o konieczności niszczenia krwi w Raciborzu gdy brakowało jej w Katowicach – podkreśla polityk. Uważa, za „przykre i absolutnie nieracjonalne”, że rezygnowano z zasobów RCKiK Racibórz. – Nagły spadek zakupów krwi przez RCKiK w Katowicach nastąpił w momencie rozpoczęcia rozmów połączeniowych. Obawiam się, że Katowice, obsługujące ponad 130 szpitali, priorytetowo będą traktowały duże szpitale, narażając tym samym szpitale powiatowe z terytorium raciborskiego RCKiK, na gorsze zaopatrzenie w krew – podsumowuje H. Siedlaczek.
(ma.w)