Mokre Zagrody warte co najmniej milion złotych
W notorycznie zalewanej dzielnicy choć na dworze skwar, to w piwnicy mokre placki
– Spaliłam już 5 pomp by pozbyć się w wody z piwnicy – narzekała uczestniczka spotkania w urzędzie miasta, na które prezydent Mirosław Lenk zaprosił 8 lipca raciborzan z podtapianej dzielnicy. Przyszło ponad 20 osób.
Dzielnica Raciborza Nowe Zagrody, w której dochodzi do regularnych podtopień piwnic (stąd nasz tytuł gdzie zmieniamy nazwę na Mokre Zagrody), ponownie znalazła się w centrum uwagi władz miasta. Było to już trzecie otwarte spotkanie na ten temat, pierwsze w nowej kadencji prezydenta Lenka.
Od 2009 roku na osiedlu domków jednorodzinnych w okolicy blokowiska na Pomnikowej i w sąsiedztwie Henkla woda stoi w piwnicach. – Gdy się budowaliśmy, trzeba było podlewać fundamenty tak było tu sucho – wspominają w Nowych Zagrodach. Łączą swój problem ze znaczącym ograniczeniem poboru wody z ujęcia w Studziennej na rzecz nowego źródła w Strzybniku. W przeszłości na Bogumińskiej czerpano 13 tys. m sześc. wody na dobę, dziś ponad 4 razy mniej, bo spadło zapotrzebowanie miasta na takie ilości.
W Nowych Zagrodach nie mają zaufania ani do włodarza, ani do wodociągów. Dzieje się tak dlatego, że przeprowadzane z inicjatywy urzędu działania nie przynoszą skutków oczekiwanych przez mieszkańców. – Minęło 5 lat, wiemy jak jest, chcemy dowiedzieć się co zrobić by przestało nam zalewać piwnice – usłyszał od zebranych Lenk.
Brak zaufania do władz nie kończy się na utyskiwaniach. Mieszkaniec ulicy Gwiaździstej oznajmił, że złożył już pozew sądowy przeciwko Mirosławowi Lenkowi i Tadeuszowi Wojnarowi (były przewodniczący rady miasta) jako winowajcom szkód wyrządzonych przez wodę zalewającą piwnice. – Grożą nam katastrofy budowlane! – mówił.
Prezydent Lenk przyznał, że dotychczasowe inicjatywy jakie podjął samorząd nie przyniosły skutku i jedyne do czego doszedł to potwierdzenie tezy raciborzan z Nowych Zagród, że przyczyną ich kłopotów jest podwyższony poziom wód gruntowych.
Urząd postanowił posiłkować się tym razem opinią naukowca. Z Uniwersytetu Śląskiego ściągnięto prof. dr hab. Andrzeja Kowalczyka, który przedstawił się jako ekspert od problemów z wodami gruntowymi. Wskazał zebranym kierunek działań: trzeba stworzyć mapę wód gruntowych występujących na Nowych Zagrodach. W oparciu o tę wiedzę będzie można wybrać skuteczny sposób rozwiązania problemu mokrych piwnic, np. wykonanie zabezpieczeń izolacyjnych przed podtapianiem domów.
Miasto jest zdeterminowane by temat sfinalizować w tej kadencji. Zapłaci za odwierty na zalewanych posesjach. Znając wyniki analizy bieżącej sytuacji ustali z mieszkańcami jaką formę działań przyjąć w przyszłości. – Jeżeli to zadanie zmieści się w kosztach w kwocie miliona złotych to zrealizujemy je od razu. Jeżeli będzie droższe, podzielimy ja na etapy – zapowiedział M. Lenk. Efektem spotkania w urzędzie było ustalenie, że przedstawiciel Nowych Zagród będzie obecny przy odczytach ZWiK dokonującego pomiaru pompowanej z Bogumińskiej wody. – Pocztą pantoflową dowiedzieliśmy się, że wypomopowywano stamtąd mniej wody niż się oficjalnie podaje – tłumaczyli swą nieufność obecni w sali kolumnowej.
Prezydent zaprosił mieszkańców Nowych Zagród do magistratu w październiku na kolejne konsultacje.
Dyskusji przysłuchiwało się czworo radnych miejskich: Zbigniew Sokolik (KWW Czas na zmiany; prosił prezydenta w interpelacji o spotkanie z mieszkańcami), Anna Ronin (Mniejszość Niemiecka) oraz przewodniczący komisji branżowych – Marcin Fica (Razem dla Raciborza) i Jan Wiecha (PO). Nikt z nich nie zabierał głosu.
(ma.w)