Ruda i Turze jako tymczasowy zbiornik przeciwpowodziowy
Kuźnia Raciborska. Budowa wału w Turzu dobiegła końca. Pomimo tego, prawobrzeże Odry zostaje niedomknięte, gdyż wał zbudowano do granicy województwa. Po stronie Opolszczyzny dalej nie ma ochrony przed wysokim stanem rzeki.
Jeszcze niedawno mówiono o 100-metrowym odcinku bez wału, teraz jest jeszcze większy, a do tego doszły niesamowite wyjaśnienia w tej sprawie.
Problem poruszono ponownie na przedwakacyjnej sesji rady miejskiej w Kuźni Raciborskiej. Burmistrz Paweł Macha przyznał, że oficjalnie dokończenie budowy wału i połączenie go z wałami po stronie opolskiej zostało wpisane na listę priorytetów. Podobnie się stało z budową zbiornika w Kuźni Raciborskiej. Obecność na liście to jednak żadna gwarancja. – Nieoficjalnie wiemy, że wyrwa w wałach ma funkcję zbiornika retencyjnego. Przynajmniej do momentu wybudowania Zbiornika Racibórz. W dokumentach zarządzania ryzykiem powodziowym określa się to jako Zbiornik Bierawa – podał bez owijania w bawełnę, co na chwilę rozśmieszyło część radnych. Sytuacja komiczna, ale do śmiechu jednak nie jest mieszkańcom zagrożonych wiosek potraktowanych jako bufor i zlewnia Odry. Ewentualne wylanie rzeki z brzegów zagraża również miejscowościom po stronie woj. śląskiego i gminy Kuźnia Raciborska, tj. Rudzie i Turzu. Taka cofka jest określana jako bardziej niebezpieczna i niszczycielska niż zalania, które nękały ich mieszkańców do tej pory.
Burmistrz Macha poinformował o porozumieniu z gminą Bierawa, z którą zorganizował już spotkanie w tym temacie i planował kolejne z udziałem marszałka opolskiego. – Usłyszałem jednak od niego: co by pan zrobił na moim miejscu? Czy prowadziłby pan inwestycje wielomilionowe, czy zdecydował się na wypłatę odszkodowania za 20 starych chałup? – przywołał słowa marszałka opolskiego Andrzeja Buły. Burmistrz nie skomentował tych słów.
Według P. Machy istnieje inna możliwość zabezpieczenia Rudy i Turza. Być może uda się domknąć wał do linii zabezpieczeń przeciwpowodziowych w Dziergowicach lub w innym kierunku, np. w kierunku lasów. – Forujemy to drugie rozwiązanie. Jest to dla mnie zadanie priorytetowe i mam nadzieję, że się uda – zaznaczył włodarz.
Na tę relację zareagowali radni reprezentujący zagrożone obszary. Tadeusz Koral dziwił się sprzecznym informacjom od polityków mówiących o tej sprawie. – Nigdy podczas naszych obrad nie bawimy się w politykę, ale muszę to powiedzieć. Nie dziwię się, że są takie wyniki w wyborach kiedy takich spraw nie potrafi się załatwić – powiedział i apelował aby sprawę wałów nagłaśniać. Burmistrz przyznał, że złożył skargę na Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej (odpowiedzialnej za inwestycje przeciwpowodziowe) wszędzie gdzie się da, do posłów wszystkich opcji politycznych. Na wałach była już telewizja, przed której kamerami odbyła się awantura. Sołtys Rudy Jan Stanek z załamanymi rękoma zdał relacje, że firma budująca wały kilka dni przed sesją rozkopała wybudowane wały, tak że wyrwa wynosi już nie 100 ale 250 metrów.
Marcin Wojnarowski