Dom, który straszy na Chopina 6
Kamienica, w której kiedyś mieszkali bogacze, dziś straszy na zewnątrz i wewnątrz. Choć to budynek tuż przy rynku.
Najstarsza z lokatorek wprowadziła się w 1972 roku. Zofia Urbańska, dziś 80-latka, od tamtego czasu pamięta, że raz wymieniono tu rynny i naprawiano dach. Poza tym robotników budowlanych nie pamięta.
– Remontować mieszkań nie ma sensu bo zaraz i tak wszystko się sypie – rozkładają ręce mieszkańcy. Lokatorzy z Chopina 6 podkreślają, że centrum miasta wciąż się remontuje, a miasto pięknieje. Tyle, że na zapleczu wszystko wygląda jakby mieszkali tu bezdomni i menele.
Po pomoc chodzą do urzędu już od kilku miesięcy. Delegację z Chopina przyjęła urzędująca jeszcze wówczas wiceprezydent Ludmiła Nowacka. – Nie chciała nawet obejrzeć zdjęć, a na miejscu wcale się nie pojawiła bo ją odwołali – narzek, Rasmey Nowakowska. Jej interwencja u radnego Dawida Wacławczyka zaowocowała nagłośnieniem problemu na sesji rady miasta.
O problemach raciborzan z budynku sąsiadującego z Raciborskim Centrum Kultury i Muzeum alarmował zimą radny Piotr Klima. Przyniósł na sesję zdjęcia instalacji gazowej, której stan straszył na sam widok. – Jak ktoś się tym nie zajmie, to awaria wysadzi w powietrze całą ulicę – ostrzegał rajca. Wizyta w lipcu uspokoiła go nieco, bo wykonano prace zabezpieczające.
Prezes wspólnoty mieszkaniowej przyznaje, że mieszkańcy nie mają za wiele do powiedzenia, bo tak naprawdę magistrat decyduje o inwestycjach. – Tragedia tutaj jest. Budynek obciążony jest stratami. Ciąży na nim duży dług. Zarządca proponuje remont etapami, w urzędzie optują by robić całość, na co brakuje środków – wyjaśnia Bolesław Łubocki, który od 1992 roku ma tu słynny w Raciborzu lombard „Grosik”. Kamienica jest tak stara, że opiekę nad nią jako zabytkiem sprawuje Miejski Konserwator Zabytków. Jego wymogi też utrudniają szybki remont.
21 lipca wyszło na podwórko 7 lokatorów z 14 lokali. Spotkali się z radnym Klimą i dziennikarzem Nowin. – Na klatce schodowej złamałam nogę – słyszymy od jednej z zamieszkałych. – W Unię się pchamy, a o własne podwórko nie umiemy zadbać. My tutaj nawet domofonu nie mamy – narzeka druga z kobiet. Matka kilkuletniej dziewczynki pokazuje zdjęcie córki z plastrem na czole i siniakami. – Z ziemi wystają pręty i dziecko się poraniło – wskazuje na podwórko. Ono i tak zwykle bywa parkingiem. Zebrani opowiadają też o dzikich lokatorach piwnic. Lokum urządzają tam sobie bezdomni. – Piją alkohol, mogą zaprószyć ogień, a na górze są pokoje dziecięce – rozkłada ręce wystraszona.
Dyrektor Miejskiego Zarządu Budynków Andrzej Migus wyjaśnia, że zarządca budynku przedłożył Gminie pod głosowanie projekt uchwały wspólnoty przewidującej zaciągnięcie kredytu i przystąpienie do remontu wraz z termomodernizacją budynku już rok temu. – Gmina nie zagłosowała za wykonaniem remontu z uwagi na m.in. duży zakres i koszty remontu przy zgromadzeniu małego udziału własnego środków na funduszu remontowym wspólnoty – dodaje. Szacunkowe koszty napraw sięgają 600 tys. zł. Miasto sugeruje rezygnację z ocieplenia kamienicy, co zbije koszty o blisko 30%.
Szef MZB wie, że kamienica jest w złym stanie technicznym, osobiście uczestniczył w dwóch wizjach na miejscu. – Moje służby techniczne nie uważają, aby wymagane było podejmowanie działań pilnych, nieplanowych – mówi. Przedstawił jednak prezydentowi miasta do akceptacji uchwałę wspólnoty mieszkaniowej w sprawie remontu kamienicy na kwotę 425 tys. zł. Radny Klima zapowiedział, że wróci do tego tematu na jednej z powakacyjnych sesji.
(ma.w)