3 pytania do Ryszarda Rudnika dyrektora szpitala
Racibórz
– Na oddziałach szpitalnych skończyły się kadencje ich szefów. Jak szpital rejonowy rozwiązał tę kwestię? Czy doszło do zmian personalnych na tych stanowiskach?
– Miałem do wyboru dwa rozwiązania: albo zorganizować konkursy, albo przeprowadzić rozmowy z obecnymi kierownikami oddziałów. Wspólnie z zastępcą Włodzimierzem Kącikiem uznaliśmy, że nie ma potrzeby poszukiwania nowych ludzi do kierowania oddziałami. Na 7 z 16 oddziałów szpitalnych, gdzie skończyła się kadencja kierowników, rozmawialiśmy z nimi, podsumowując ich 4-letnią pracę. To co było dobre, niedobre i co chcemy osiągnąć jako szpital.
– Czego konkretnie dotyczyły te rozmowy?
– Każdy z szefów przedstwił strategię działania na najbliższe lata. My zgłosiliśmy uwagi co do sposobu zarządzania oddziałami. Mamy określone wymagania wobec swoich podwładnych. To naturalne dla zarządzania, że osoba zarządzająca zawsze oczekuje od pracownika więcej. Realnie, ale więcej. Na tej podstawie przedłużaliśmy z nimi kontrakty. Nie było decyzji o zwiększaniu wynagrodzeń dla kierowników.
– Dlaczego takiej formy przedłużenia współpracy nie zastosuje pan względem wicedyrektora ds. medycznych tylko ogłoszony zostanie konkurs na to stanowisko?
– Ustawa o działalności leczniczej jasno określa procedury postępowania w przypadku zakończenia 6-letniej kadencji zastępcy dyrektora szpitala. Najprawdopodobniej we wrześniu konkurs zostanie przeprowadzony. Wiem, że trwa ustalanie składu komisji konkursowej. Na razie nie odnotowałem żadnego zainteresowania zewnętrznego tą posadą. To nie jest atrakcyjny chleb, stanowisko nie jest łatwe. Tłumów chętnych raczej nie będzie, bo nigdzie ich nie ma w przypadku takich konkursów. Patrząc na odpowiedzialność i wynagrodzenie to można spokojniej żyć za lepsze pieniądze.