Co masz zrobić jutro, zrób dziś – bez stresu
To co dotychczas wydawało się być przypadłością charakteru, jak okazuje się, ma podłoże psychiczne, a przy głębszych dociekaniach nawet kwalifikowane jest jako choroba. Seniorzy na jednym ze swych spotkań na Śląskim Uniwersytecie Trzeciego Wieku w Raciborzu, dowiedzieli się, że odsuwając pewne sprawy na później, niekoniecznie muszą robić to z lenistwa.
Może być to objawem modnej i powszechnej dziś prokrastynacji, czyli awansującej do rangi schorzenia, skłonności nieustannego odkładania na inny termin zadań do wykonania.
Dawniej prokrastynacja uznawana była jako następstwo stanu depresji. Osoby cierpiące na prokrastynację, a więc ciągle z czymś zwlekające, borykają się często z zaburzeniami na tle psychologicznym. Coś im przeszkadza, coś trzyma, jakby wewnętrzny hamulec, który nie pozwala podjąć działania.
Niektórzy badacze uważają że skłonność do odkładania różnych spraw w czasie jest silnie związana z temperamentem – uwarunkowana genetycznie, a nawet może być konsekwencją błędów rodzicielskich. Odwlekając coś czasie, osoby na nią cierpiące czują się lepiej, bo odsunęli swój problem na potem. Ponieważ on powraca, odwlekanie może stać się chroniczne.
Istnieją dwa typu prokrastynatorów – pewni siebie, aktywni, którzy zazwyczaj wywiązują się z zadań, a zwlekają z ich wykonaniem tylko dlatego, że pośpiech ich dopinguje. Przeciwieństwem tych pierwszych są introwertywni neurotycy, którzy uważają, że skazani są na porażkę, a obawiają się kompromitacji, tak bardzo, że odkładając zadanie, wolą wcale z niego się nie wywiązać. Znana jest też reguła 3P, dotycząca niepewnych siebie perfekcjonistów. Osoby takie bojąc się porażki przekładają różne czynności tak długo, aż brakujący czas doprowadza ich do stanu paraliżu. Ludzie cierpiący na prokrastynację żyją w ciągłym stresie. Często obiecują sobie, że nie zostawią powierzonego zadania na ostatnią chwilę, a potem znów sytuacja się powtarza.
(ewa)