Maków świętował karpia w koronie
Pietrowice Wielkie - Maków. Tegoroczną, zupełnie nową koronę dożynkową przyozdobiła znana ze świątecznego ale bożonarodzeniowego stołu. Tak miejscowi cieszyli się z udanych żniw, w trakcie których nie trzeba było „kraść” zbiorów z pola. Jest jednak czym się martwić - susza zagraża kukurydzy i burakom, a rzepak może w ogóle nie obrodzić.
Starostowie dożynkowi Maria i Henryk Nowakowie zgodnie twierdzili, że nie są rolnikami bo poletko do uprawy mają małe zaledwie półhektarowe. Obsiewają je kukurydzą, której susza nie służy. - Żniwa były u nas udane, nie tak jak przed rokiem gdzie trzeba było wszystko „kraść” z pola. Teraz dobrze sypie zboże - zauważają. W rolę starostów wcielili się kolejny raz, ale poprzednio chodzili z chlebem osobno, a w tym roku jako para. - To już jakieś 10 lat jak dożynki odbywają się z rozmachem. Jest kolorowy korowód i festyn - cieszyli się starostwie.
Za kominiarza po raz trzeci przebrał się Józef Wawrzynek. - Dziewczyny znów zapragnęły mnie w tej roli, a im się nie odmawia - śmiał się znany hodowca koni. Prowadzi gospodarstwo specjalistyczne i cieszył się ze słonecznej pogody. - Plony są może takie sobie, ale zebrane bez stresu. Mniejsza wydajność z hektara przełożyła się jednak na lepszą wydajność. Narzekać nie można - mówił nam zanim ruszył w korowodzie. Skomentował też ceny skupu, wyższe czasem nawet o 100% w porównaniu z tymi sprzed roku. - Jak kosili po deszczach to była już tylko paszówka po 300 zł, a dziś 640 zł za tonę można dostać - podkreślał Wawrzynek. Wieszczy problemy ze zbiorem kukurydzy i buraka. Martwi go też zasiew rzepaku, bo to kosztowna uprawa, a szusza zagraża plonom.
Kto przysłużył się organizacji makowskiego święta plonów? - Połowa wsi wraz z OSP. Korony przypilnowała Ela Leśnik nasza pani prezes straży pożarnej - wymieniał sołtys Antoni Gincel. Zaznaczył, że korowód był dłuższy niż zwykle.
(ma.w)