Białe i straszne czyli damy z Zabełkowa
Dożynki w tej wsi były wesołe bo gospodarze mieli się czym cieszyć. Zebrali plony dobrej jakości. Susza w tej nadodrzańskiej miejscowości nie wyrządziła zbyt wielu szkód.
- Jest wiele czynników, które mają ma wpływ na plony ale dla nas nadmiar wody jest gorszy niż susza, z racji położenia. Gleby znajdujące się przy Meandrach Odry są specyficzne. Mamy tu coś w rodzaju magazynu wody. Żniwa nie były może optymalnie ale są też powody do zadowolenia - komentował sołtys Marian Studnic. Korowód, który współorganizował był podobny do tych z poprzednich lat ale wyróżniały go scenki przyczepowe. - Coś niecoś się dzieje - śmiał się patrząc na pomysły sąsiadów. Podtrzymał tradycję wypuszczania gołębi w powietrze tuż po przekazaniu chleba dożynkowego.
W Zabłkowie nie ma jak w innych sołectwach pary damsko-męskiej w roli starostów. Tu w role starostów - ale jedynie w części kościelnej dożynek - wcielili się dwaj rolnicy - Łukasz Ryborz i Adam Rycka. Pierwszy uprawia ponad 100 ha. Specjalizuje się w hodowli bydła mlecznego, prowadzi też produkcję roślinną: pszenicy i kukurydzy na kiszonkę. - To były dobre żniwa pomimo suszy. U nas jest lepiej gdy są suche niż mokre. Rzeka zapewnia nam wilgoć. Plony były nadspodziewanie dobre, podobnie jak jakość pszenicy - podkreślał Ł. Ryborz. Drugi gospodarzy z ojcem na 250 ha. - Było nienajgorzej, z plonów pszenicy jesteśmy bardzo zadowoleni. Uprawiamy też kukurydzę i trochę żyta - wyjaśniał A. Rycka.
(ma.w)