Wymiana pokoleniowa w DFK. Zarząd oparty na różnorodności
Rozmawiamy z Waldemarem Świerczkiem nowym przewodniczącym Powiatowego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców. Mówi nam o sobie, celach organizacji i współpracy z samorządami.
– Wygrał Pan wybory na przewodniczącego większością głosów, pokonując tym samym w głosowaniu kontrkandydatkę Annę Ronin 23:9. Jak Pan przyjął taki wynik?
– Z niemałym zaskoczeniem. Każdy członek czynny mógł zgłosić swoją kandydaturę w tych wyborach. Obdarzono mnie w ten sposób dużym mandatem zaufania. Tak zdecydowali przedstawiciele kół DFK z całej ziemi raciborskiej, będę się starał nie zawieść ich oczekiwań.
– W środowisku DFK jest pan zatem rozpoznawalny, ale proszę innym powiedzieć parę słów o sobie.
– Prowadzę własną działalność gospodarczą. Mam 47 lat, jestem żonaty i mam trzy córki. Angażuję się także w działalność estradową, związaną z klimatami śląskimi, zgodnie z profilem naszej kultury. Mam zespół Tirol Band w charakterystycznym, bawarskim klimacie kulturalnym. Współpracuję w tym zakresie z grupami z regionu, ze scen śląskich.
– Zmienił się cały zarząd powiatowego DFK. Kto teraz go tworzy?
– To znani ludzie w środowisku mniejszości niemieckiej, nie są postaciami z przypadku.
Tym samym w skład zarządu wchodzą: Aleksandra Petrzyk– wiceprzewodnicząca (z koła Raciborza – Ocic), Renata Krzykała – specjalistka ds. administracji (z koła Tworków), Anita Pendziałek – specjalistka ds. projektów i mediów (z koła Gamów), Anna Hązła– specjalistka ds. organizacyjnych ( z koła Nędza), Irena Musioł – główna księgowa (z koła Krzanowice) oraz Ewa Woźniak – specjalistka ds. raportowania. Reprezentują różne spojrzenia na rzeczywistość, ponieważ pracują w oświacie, przedsiębiorstwach i mediach. Ta różnorodność świadczy o sile nowego zarządu.
– Jakie cele wytyczyliście sobie na tę kadencję?
– W naszej organizacji przewodnim mottem jest służba ludziom. Bo to organizacja tworzona przez ludzi dla ludzi. Podstawą naszych działań jest 25-letnia tradycja, która wyznacza nam ścieżki rozwoju. Krzewienie znajomości języka niemieckiego, tradycji i kultury tego regionu. Jesteśmy organizacją mniejszości niemieckiej czyli Ślązaków przyznających się do niemieckiego pochodzenia i narodowości i stałe umacnianie tej identyfikacji jest celem nadrzędnym. Jesteśmy przekonani, że nasz cel służy też regionowi. Tak więc z jednej strony zwracamy się w stronę otwartych działań społeczno-kulturalnych w gminach, a drugiej w stronę naszych własnych struktur. Chcemy być wsparciem dla naszych członków oraz angażować się w realizację każdego projektu. Pragniemy budować długotrwałe, partnerskie relacje między kołami, aby poprawić współpracę między nimi. Będzie to w pewnej mierze kontynuacja tego, co robił poprzedni Zarząd. Kontakt z ludźmi w terenie był dotąd bardzo dobry. My sami też dużo zrobiliśmy dobrego i ludzie o tym pamiętają.
– Obserwując aktywność DFK odnoszę wrażenie, że koła w gminach są na tym polu lepsze od tych w mieście. Co pan o tym sądzi?
– Nie możemy w tak prosty sposób dokonywać podziału na koła lepsze oraz gorsze, ponieważ takiego podziału nie ma. Każde koło ma na swoim koncie mniejsze lub większe osiągnięcia, z których jesteśmy wszyscy dumni. Dołożymy wszelkich starań, aby poprawić aktywność niektórych kół, żeby i one cieszyły się lepszymi osiągnięciami.
– Czy DFK chce mocniej zaangażować się w politykę? W ostatnich wyborach samorządowych wystawiło swoich kandydatów na radnych Raciborza i prezydenta miasta.
– Zapis statutowy dla naszej organizacji to działalność kulturalna. Obecne czasy wymagają jednak, szczególnie od takich organizacji jak nasza, aktywności politycznej. Trudno realizować społeczno-kulturalne cele bez angażowania się w działania polityczne na różnych szczeblach. Osobiście związany jestem z komitetem wyborczym Razem dla Ziemi Raciborskiej, który w dużej mierze związany jest z działaczami wywodzącymi się z kręgów mniejszości niemieckiej. Przy okazji ostatnich wyborów samorządowych mniejszość niemiecka zarejestrowała swój komitet i wystawiła listy. Jest to jednak inicjatywa dosyć nowa i świeża, która musi nabrać kształtów i doświadczenia.
– A jak układa się współpraca z prezydentem Raciborza Mirosławem Lenkiem? Ostatnio mocno krytykuje go przedstawicielka mniejszości niemieckiej A. Ronin.
– Z punktu widzenia mniejszości niemieckiej powiatu raciborskiego współpraca z włodarzami zarówno miasta jak i powiatu układa się bardzo dobrze. Jest to współpraca głównie na płaszczyźnie kultury i oświaty. W wielu szkołach na różnym szczeblu edukacyjnym, które funkcjonują na terenie miasta i powiatu, można zaobserwować powszechność nauczania języka niemieckiego. Na terenie miasta funkcjonują również dwujęzyczne gimnazjum i szkoła dla mniejszości niemieckiej. Z kolei jeżeli chodzi o działania kulturalne, to wiele imprez odbywa się pod patronatem i przy współorganizacji miasta i powiatu. Co do ostatnich słów krytyki Pani Anny Ronin skierowanych do prezydenta – uważam, że ta sprawa bezpośrednio dotyczy pani Ronin. Jej wypowiedzi nie są oficjalnym stanowiskiem mniejszości niemieckiej.
– Czy malejąca w stosunku do lat 90. liczebność struktur DFK nie prowadzi was do smutnych wniosków, że lepiej już pod tym względem nie będzie?
– Powody są prozaiczne: wielu naszych zasłużonych członków zmarło. Ludzie odchodzą, ale pojawiają się nowi z młodego pokolenia. Dużym zainteresowaniem wśród osób nowych cieszą się prowadzone przez nas kursy języka niemieckiego. Dzięki nauce języka, osoby nie tylko się dokształcają, ale otwierają sobie nowe możliwości na znalezienia pracy. Organizujemy również wiele wycieczek, dzięki którym można poznać nowe miejsca i ciekawe osoby. W nowym zarządzie powiatowym już nastąpiła wymiana pokoleniowa, są tu osoby w młodym i średnim wieku. Postaramy się organizować więcej imprez integrujących, takich jak Dzień Kultury Niemieckiej, sprzed dwóch lat w Pietrowicach Wielkich. Pojawiło się tam prawie tysiąc osób. W 2016 r. zamierzamy ją powtórzyć z jeszcze większym rozmachem. Wszystkich serdecznie zapraszamy.
Rozmawiał Mariusz Weidner