3 pytania do Tomasza Kuryłowicza
Racibórz
– Doprowadził pan do wybudowania placu zabaw na podwórku przy ul. Czekoladowej. To projekt z tzw. Inicjatywy Lokalnej. Ciężko było go zrealizować?
– Łatwo na pewno nie. Przekonać mieszkańców nie było sztuką ale z urzędnikami przeszedłem trudną drogę. Choć szybko dogadałem się z prezydentem Lenkiem, to „pod górkę” miałem w MZB. Zaczerpnąłem wzór z ul. Pomnikowej gdzie w podobny sposób powstał plac zabaw. U nas był tylko kłopot, że plac jest blisko budynku. Na zgodę czekaliśmy parę miesięcy, stąd opóźnienie.
– Jak przebiegała budowa?
– Zaczęła się w styczniu, a w minioną sobotę zamontowano urządzenia. Mamy dwie huśtawki, zjeżdżalnię i ściankę wspinaczkową. To przełom dla podwórka. Wcześniej była tu tylko byle jaka piaskownica, bardzo mała. Plac wykonała nam raciborska firma Mykids. Zrobiła też plac na Pomnikowej i bardzo mi się spodobał. Wydaliśmy na wszystko 16 tys. zł, 25% włożyliśmy w projekt jako mieszkańcy, resztę dołożył urząd miasta.
– Ile dzieci skorzysta z tego placu?
– W paru tutejszych kamienicach dzieci jest całe mnóstwo. Nudziły się dotąd na podwórku, teraz będą miały miejsce dla siebie. Cieszę się, że pomogli życzliwi nam ludzie. Firma Instal Tech użyczyła koparkę, która przyspieszyła część prac. Jestem w kontakcie z zakładem poprawczym, którego wychowankowie mogą nam pomóc w wysypaniu placu piaskiem. Ważne też, że mieszkańcy dołożyli się finansowo. Dawali różne kwoty od 20 zł do 200 zł, a paru pracowało fizycznie przy budowie.