Lucca Jan D. rozgrzewa raciborzan
Na dworze sypie siarczysty śnieg, a im bliżej rynku tym bardziej słychać „Lokomotywę” Perfectu. Potem przychodzi czas na Lady Pank i największe przeboje Dżemu, bo piosenki Ryśka Ridla na Śląsku wszyscy kochają.
Młody chłopak z gitarą w ręku często zbiera oklaski, a jeszcze częściej słowa uznania. – Mam nieco zachrypnięty głos, który sprawdza się w tym repertuarze, a starych i dobrych coverów każdy chętnie słucha – tłumaczy wodzisławianin Łukasz Jan Dziedzic, który ma już na swoim koncie dwie autorskie płyty nagrane we własnym studio w Turzy Śląskiej. Właśnie pracuje nad trzecią, ale ponieważ po nocnych nagraniach nie potrafi zasnąć, zabiera sprzęt i wyrusza z nim na ulice okolicznych miast. Do naszego przyjeżdża we wtorki i czwartki. – Racibórz zaskakuje mnie bardzo pozytywnie otwartością ludzi, którzy często do mnie podchodzą i po prostu chcą porozmawiać. Bardzo często to są osoby w podeszłym wieku, które pytają o sprawy techniczne, albo czy sprawdza się mój pomysł na życie – opowiada występujący na scenie pod artystycznym pseudonimem Lucca Jan D.
Jako absolwent szkoły muzycznej II stopnia w klasie gitary klasycznej potrafi docenić gitarzystę i kompozytora Jana Borysewicza, ale jego absolutnym guru jest Dawid Bowie, którego słucha od płyty „Outside” z 1995 roku. Gdy już skończy pracę nad ostatnią płytą, chciałby objechać całą Polskę i zaśpiewać na rynkach wielu miast. – Do Raciborza mam sentyment od dziecka. Lubię koncerty na zamku piastowskim, gdzie kiedyś grałem przed Maleńczukiem, więc na pewno będę tu wracał – podsumowuje muzyk.
(OK)