Argentyńska zakonnica w naszym klasztorze
ks. Jan Szywalski przedstawia
Ojciec św. Franciszek od trzech lat kieruje Kościołem. Wybrany 13 marca 2013 r., a wprowadzony w urząd w uroczystość św. Józefa 19 marca, jest 266. następcą św. Piotra.
Jeżeli o Janie Pawle II mówili, że jest „z dalekiego kraju”, to o papieżu Franciszku można mówić, że jest „z krańców świata”. Właściwie żaden kraj nie może być dalej oddalony od Rzymu niż Argentyna, znajduje się prawie po przeciwległej stronie kuli ziemskiej.
Argentynę, ojczyznę papieża Franciszka dobrze zna s. Krystyna Barkowska z Annuntiaty, długoletnia misjonarka w tym kraju Poprosiłem ją o rozmowę.
– Ojciec św. Franciszek niedawno był w Meksyku. Widać było, że czuje się w Ameryce Południowej jak w domu. Czy Argentyna, znaczy dla niego tyle, co Polska dla Jana Pawła II?
– Jorge Mario Bergoglio, dzisiaj papież Franciszek, urodził się w Argentynie, ale dziadkowie byli Włochami, którzy wyemigrowali do Ameryki. On sam czuje się Argentyńczykiem i z pewnością ciągnie go do ojczyzny. Mówi jednak także swobodnie językiem włoskim, którego nauczyła go babcia.
– Czy Siostra także czuje się Argentynką?
– Tak, mam obywatelstwo argentyńskie. Byłam tam 37 lat, więcej jak połowę mego życia. Zostawiłam tam tylu kochanych ludzi. Gdy przyjechałam do Argentyny powiedziano mi: „Siostra przybyła do najpiękniejszego kraju, gdzie jest najszersza rzeka, najpiękniejszy język i najwspanialsi ludzie”.
Kraj jest dziewięć razy większy od Polski, jest zlepkiem różnych narodowości. Raz w roku obchodzi się Dzień Kultury Narodów. Wtedy wszyscy starają się przedstawić swoją Ojczyznę, z której się wywodzą. Są tańce, śpiewy, przemówienia i specjały jedzenia. Obchodzi się je na początku lutego, kiedy to kończą się wakacje letnie; trzeba bowiem pamiętać, że to półkula południowa.
Oprócz tego 20 lipca jest „Dia del Amigo” – Dzień Przyjaźni. Bardzo sobie cenią bliskość i przyjaźń. Zaszczytem jest, gdy do kogoś możemy zwracać się per „ty”. Powróciłam do Polski z powodów zdrowotnych, ale przyjaźnie tam zawarte trwają. Na urodziny otrzymałam ponad dziewięćdziesiąt kartek, listów z życzeniami. Ludzie są ogromnie życzliwi, nie zapomnieli o mnie, choć wróciłam do Polski już w 2012 r.
Uwielbiają muzykę, śpiew, taniec. Pieśni, także w kościele, są radośniejsze i żywiej śpiewane. Musiałam się, po powrocie do Polski, znów przyzwyczaić do dostojnego rytmu.
– Myślę, że tak przeżywał to też papież Franciszek.
– Gdy zobaczyłam papieża w telewizji, powiedziałam: „To nasz papież”. Mówi tak od serca, tak prosto, jak tamtejsi ludzie (choćby to, że ludzie powinni nosić Pismo św. ze sobą, jak dokumenty osobiste).
– Kim Siostra była w Argentynie? Czym się zajmowała?
– Byłam przedszkolanką, ponad trzydzieści lat.
– Dużo miała Siostra dzieci pod opieką?
– Dużo; ponad trzydzieści w mojej salce. Za tę grupę byłam odpowiedzialna. Prowadzimy tam prywatną szkołę katolicką. Obejmowała wszystkie etapy nauczania: było przedszkole, szkoła podstawowa i szkoła średnia. Razem ok. 1.500 uczniów. W przedszkolu było ok. 180 dzieci podzielonych na cztery grupy. Jedną z nich ja się zajmowałam. W mojej grupie uczyłam wszystkiego z wyjątkiem w-fu i muzyki.
– Trzeba się było również bawić z dziećmi?
– Oczywiście. Uczyliśmy też tańca, śpiewu. Dzieci znały mnie z kaplicy, gdzie grałam na gitarze i śpiewałam, więc domagały się ciągle, bym z nimi śpiewała.
Dwa – trzy razy w roku wyjeżdżaliśmy w teren z rodzicami i dziećmi na cały dzień. Były gry i zabawy. Szkoła bardzo nas łączyła z rodzicami.
– Czyli ogólna serdeczność?
– Wielka, bardzo wielka. Spotkania z rodzicami na ulicy łączyły się z uściskami, obejmowaniem i dłuższą pogadanką. Trudno mi było nauczyć się dystansu wobec ludzi po powrocie do Polski.
– Czy Jorge Borgoglio, czyli późniejszego papieża Franciszka spotkała Siostra kiedyś w Argentynie z bliska?
– Kardynał Bergoglio był u nas w Cordobie na spotkaniu sióstr zakonnych, czyli osób konsekrowanych. Miał dla nas wykład. Sam przecież był zakonnikiem – jezuitą, choć wtedy już arcybiskupem i kardynałem. Powiedziałam wtedy do współsiostry:
– On tak ładnie mówi, że mógłby zostać papieżem.
– Uważaj, – odpowiedziała tamta śmiejąc się – był bodajże na liście kandydatów na ostatnim konklawe!
– Podobno był bardzo wymagający?
– Tak. „Bierzcie się w garść!” – zakończył wtedy swój wykład.
– Nie miał bodajże łatwego stanowiska jako arcybiskup Buenos Aires i prymas Argentyny.
– Ówczesny prezydent Nestor Kirchner stronił od niego. Miał bardzo liberalne poglądy etyczne, gdy chodziło o aborcję, czy o związki partnerskie. Kardynał Bergoglio upominał go, ten zaś go unikał i negatywnie odpowiadał, gdy kardynał go o coś prosił. Gdy jednak prezydent nagle umarł, Bergoglio był pierwszym, który modlił się za niego, bez jednego ujemnego słowa o nim i bez wyrażania pretensji. W tym według mnie pokazał swoją wielkość; umiał przebaczyć. Prezydentem została Cristina Fernandez de Kirchner. Stosunki między nią a prymasem Bergoglio nie stały sie lepsze. Pani prezydent przybyła jednak na inaugurację jego pontyfikatu do Rzymu.
– Czy kardynał Bergoglio już wtedy ujmował się za biednymi?
– Zawsze dawał przykład wielkiej skromności. Jeździł autobusami czy metrem, nie pogardził nigdy poczęstunkiem, choćby najprostszego człowieka. Zwyczajny i ludzki.
– W jakich latach była Siostra w Argentynie?
– Od roku 1975 do 2012 r. Na początku dwa lata byłam w Buenos Aires, na nauce języka i dla ekwiwalencji matury. Musiałam ją powtórzyć z pięciu przedmiotów: matematyki, historii, geografii, nauki o społeczeństwie i języka hiszpańskiego. Dalsze lata spędziłam w Cordobie, tam mają swoją siedzibę ojcowie werbiści i nasze siostry klauzurowe od Wieczystej Adoracji.
– Jaka była reakcja Argentyńczyków, gdy kard. Bergoglio został wybrany papieżem?
– Wielka radość. Nasz papież! Ja byłam już wtedy w Polsce, czuję się jednak zarówno Argentynką jak Polką. Dla mnie był to najpiękniejszy prezent imieninowy, wybór był 13 marca, w dzień św. Krystyny.
– Proszę na końcu o kilka słów w tym „najpiękniejszym języku” dla czytelników.
– „Que Dios te bendiga e ilumine tu rostro. I nos haga crecer en su amistad – Hermana Cristina. (Niech cię Bóg błogosławi i rozjaśni twe oblicze. Niech nam pozwoli wzrastać w swojej przyjaźni. – Siostra Krystyna)