Ronin zebrał podpisy przeciw Lenkowi
– Wiem, że wielu nie wierzyło, że nam się uda – przyznaje Dariusz Ronin. Mąż radnej, która domaga się dymisji prezydenta Raciborza, przeprowadził skutecznie zbiórkę podpisów dla organizacji referendum w tej sprawie. Ponowne wybory włodarza miasta są coraz bardziej realne.
Od 17 lutego przez 60 dni komitet referendalny gromadził poparcie dla ogłoszenia referendum, które ma doprowadzić do odwołania Mirosława Lenka z funkcji prezydenta Raciborza. Akcja zakończyła się z powodzeniem, uzbierano prawie 5 tys. podpisów mieszkańców. Czy wszystkie są prawidłowo złożone, okaże się wkrótce. W czwartek rusza weryfikacja w Katowicach. Przeprowadzi ją komisarz wyborczy. Najpóźniej 16 maja ogłosi czy w Raciborzu odbędzie się referendum.
1440 godzin mieli referendyści by zapełnić listy z podpisami. Zrobili to z nawiązką. Mają ich ponad pół tysiąca więcej niż potrzebowali. – Zbiórkę prowadziliśmy na rynku, przy supermarkecie Leclerc oraz chodząc od drzwi do drzwi, do mieszkańców. Początkowo najwięcej głosów zbieraliśmy na rynku, później skuteczniejszą formą zbiórki były odwiedziny w mieszkaniach – mówi Dariusz Ronin. Zauważył, że dobrym miejscem na zbiórkę były okolice supermarketu. – Po rynku przemieszcza się sporo ludzi, ale na Opawskiej jest ich więcej – ocenia.
Nie wszyscy podchodzili do stoiska referendalnego by złożyć podpis. Zdarzali się przeciwnicy przedsięwzięcia. – Już wybrałam prezydenta. Po co to robicie? – takie głosy też się pojawiały. – Na pewno nie po to, by moja żona Ania zajęła miejsce Mirosława Lenka. Nie ma takiej opcji. Chodzi nam o dobre zmiany w Raciborzu, nie o osobiste korzyści – zarzeka się mąż Anny Ronin.
– W hejtach ludzie piszą swoje i niektórzy radni też mówili niedobre rzeczy o nas, ale my wiemy i wiedzieliśmy, że mieszkańcy bezsprzecznie popierają naszą inicjatywę – podkreśla pełnomocnik. Cieszy się, że sprawdziła się bezpośrednia forma dotarcia do raciborzan. Ronin wzorował się na radnym miejskim Leszku Szczasnym. – Wybrano go, bo chodząc od mieszkania do mieszkania skutecznie przekonywał wyborców do własnej osoby – podsumowuje.
Co na to wszystko prezydent Mirosław Lenk? Stroni od oficjalnego komentarza. Żywo interesował się czy organizatorom uda się zebrać podpisy, podpytywał dziennikarzy. Dyscyplinował referendystów gdy wbrew przepisom pojawiali się ze swoim stoiskiem na rynku (potrzebne jest ku temu zezwolenie z magistratu). Zaraz po tym jak ci przystąpili do realizacji swej inicjatywy przyznał, że skupi się na pracy i liczy na to, że jego zwolennicy wcale nie pójdą głosować. Doprowadzi to do niskiej frekwencji w referendum i okaże się ono wtedy nieskuteczne.
(ma.w)
63 tys. zł Tyle kosztowało w Raciborzu ostatnie referendum ws. wyborczych okręgów jednomandatowych, zarządzone przez byłego prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. W przypadku referendum gminnego kosztem Skarbu Państwa będzie jedynie druk kart do głosowania. Pozostałe należności – w tym kosztowne diety członków komisji wyborczych – opłaci samorząd ze swego budżetu.
W 80 dni dookoła wyborów
Wojciech Litewka – dyrektor katowickiego biura Komisarza Wyborczego poinformował nas, że urząd ma 30 dni na weryfikację podpisów i 50 dni na ogłoszenie terminu referendum. Terminy będą biegły od momentu publikacji informacji w Dzienniku Urzędowym Wojewody Śląskiego. Prawidłowość podpisów zostanie sprawdzona w systemie ewidencji ludności Źródło. – Są niestety problemy z dostępem do tej bazy danych. Nie jest to duża liczba do sprawdzenia, ale trzeba to zrobić dokładnie i rzetelnie. Komisarz wyborczy musi mieć przed podjęciem decyzji bardzo dobrze opracowany materiał – powiedział nam W. Litewka. Zastrzega, że nikomu nie zostanie udostępniona ta baza danych. – Nikt nie ma prawa wglądu w wykaz osób, które poparły inicjatywę referendum. Oprócz osób uprawnionych przez komisarza wyborczego. Nie ma takiej możliwości, żeby ktoś sprawdził czy jest tam jego podpis – dodał. Kto ma jakieś wątpliwości, uwagi lub wie o czymś nieprawidłowym w zbiórce głosów poparcia powinien zawiadomić o tym pisemnie komisarza wyborczego. – Spróbujemy wówczas to ustalić – deklarował W. Litewka.