Nie chce NaM się z wami gadać
Złośliwy komentarz tygodnia Bożydara Nosacza
Trudno w Raciborzu znaleźć drugą taką epopeję, jak dzieje dworca kolejowego zniszczonego przez powódź w 1997 roku. Nikt nie zliczy pomysłów, słów krytyk i zwykłej bezsensownej gadaniny, głoszonych przez kilkanaście lat przez kolejnych raciborskich samorządowców. Ale wygląda na to, że teraz, kiedy po raz pierwszy jesteśmy tak blisko remontu dworca, zapał radnych słabnie jak nasza złotówka.
Parę dni temu odbyły się otwarte konsultacje, na których przedstawiciel PKP pokazał projekt nowego dworca. Jak rozumiem konsultacje polegają na tym, żeby dyskutować, pytać, zgłaszać uwagi i ewentualnie coś zmienić. Żarliwie zabiegała o te konsultacje radna Zuzanna Tomaszewska na lutowej sesji. Ale na konsultacjach pani radnej ani widu, ani słychu. Nie pojawił się też „naczelny kolejarz Raciborza”, czyli radny Piotr Klima. W ogóle z klubu NaM nikt się nie pojawił, choć temat wiąże się przecież i z rozwojem miasta, i z ekologią, i z pracą dla mieszkańców – a to przecież koniki, które namowscy radni zawsze chętnie ujeżdżają.
Spotkanie w sprawie dworca nie zainteresowało także żadnego radnego powiatowego, choć przecież tylko z samego Raciborza wybraliśmy ich aż 12 (swoją drogą Bóg raczy wiedzieć po co). Być może obecne, około 2-godzinne sesje w powiecie to już i tak zbyt duży szok w porównaniu z kilkunastominutowymi w poprzedniej kadencji i państwo radni nie są w stanie już nic więcej „wysiedzieć”? Zwłaszcza za darmo.
Z kronikarskiego obowiązku nadmienię, że radni, którzy znaleźli czas na ostatnią dyskusję o dworcu to: Marcin Fica, Michał Fita, Janusz Loch, Henryk Mainusz i Paweł Rycka. Szału nie ma.
bozydar.nosacz@outlook.com