Losy spichlerza wciąż się ważą
Zabytkowy spichlerz w Sudole. Zostanie czy go wywiozą?
Franciszek Mandrysz wrócił do rady po długim chorobowym i stanął na czele obrońców spichlerza z Sudołu. Zabytek ma być przeniesiony do skansenu w Chorzowie, ale nie wszyscy w radzie są zwolennikami tego pomysłu.
Oponował na dwóch posiedzeniach komisji Piotr Klima. Jest przeciwny bo uważa, że zabytków nie wolno się pozybywać. Kwestionuje koszty jakie magistrat ma ponieść na odnowienie obiektu (wstępnie oszacowano je na milion złotych; 300 tys. zł trzeba wydać na jego transport do skansenu). I dziwi się, że urzędnicy podjęli rozmowy w sprawie przenosin spichlerza do Chorzowa bez konsultacji z radą.
– Nie ma nic bez radnych. Zanim do państwa się zwróciłem, trzeba było sprawdzić tę opcję – bronił się przed zarzutami Klimy prezydent Lenk. Podkreślał też, że spichlerz darowała Miastu rodzina Komor z Sudołu i była to „darowizna bezwarunkowa”. Podpierał się opinią Miejskiego Konserwatora Zabytków i naczelnika wydziału geodezji w urzędzie (obie są za wywiezieniem zabytku z Raciborza).
F. Mandrysz zaapelował o dodatkowe, eksperckie konsultacje w sprawie przenosin spichlerza. Rzucił pomysłem by zajęło się nim technikum budowlane bo jego uczniowie mogą tak zapoznać się z klasyką budownictwa. – To amputacja przeszłości historycznej Raciborza. Dziwię się mieszkańcom Sudołu, że się na to godzą – zaalarmował.
Prezydent Lenk zapowiedział, że temat można odłożyć do września, a wcześniej poprosić o dodatkowe stanowisko Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. – Jak będą środki na remont i określimy funkcję dla obiektu to warto by ostał się w Raciborzu – podsumował.
– Jak się pozbędziemy spichlerza to w okolicy zostaną nam tylko dwa wielkie wiatraki – skwitował dyskusję Piotr Klima, wskazując na znajdujące się w pobliżu Sudołu turbiny.
(m)