Z formalnego punktu widzenia wszystko w porządku czyli luźne przemyślenia Mariana Kozy
Powiat
Kolacja w hotelu
Kulturalny ośrodek gminy Krzanowice zachęca do wzięcia udziału w konkursie. Chętni mają stworzyć logo instytucji, zaś na autora najładniejszej pracy czeka nagroda w postaci kolacji dla dwóch osób w raciborskim hotelu. Tak poważnej zachęty nie było w naszych okolicach od czasów księcia Lichnowskiego, który w 1891 r. za tablicę z nowym rozkładem jazdy PKP oferował dwudniowy karnet na przejazd drezyną. Zupełnie niedorzecznie, na tle oferty z Krzanowic, wypadają współczesne konkursy na logotypy. Starosta za logo powiatu wypłacił np. 2,5 tys. zł, gmina Krzyżanowice za swój znak dała 700 zł, nie wspominając konkursu na znak graficzny PZU, za który ubezpieczyciel przelał grafikowi kilkadziesiąt tysięcy złotych. Oczywiście, że wszyscy przepłacili. Tym bardziej, że instytucji kultury nie wypada wręcz się zniżać do wypłaty honorarium. Dlatego uważam, że z formalnego punktu widzenia kolacja jest niemal idealnym rozwiązaniem. Podpowiem tylko na przyszłość, że równie atrakcyjne nagrody mogą mieć postać udziału w próbie teatrzyku albo rowerowego wyjazdu na czereśnie do Chuchelnej. Ostrzegam, że zgłoszeń może być wówczas aż za wiele! Tymczasem wszyscy zdolni i głodni graficy, którzy jeszcze nie zgłosili się do krzanowickiej rywalizacji, mogą wysyłać swoje prace do końca lipca na adres: dkborucin@tlen.pl.
Recykling po nędzańsku
Ktoś napisał internetowy list/skargę do wójt Anny Iskały. Wskazuje tam, że wciąż wiele osób pali w piecu śmieciami czym zatruwa powietrze w okolicy. Autor listu podpowiada, żeby walczyć z tym procederem podobnie jak zrobiła to wójt w przypadku szamb. Wtedy zleciła policyjne kontrole w całej gminie i nagle wszyscy zaczęli legalnie wywozić nieczystości do oczyszczalni, a nie na dziko, na pole. Takie zlecenie nie powoduje podejrzeń, że kontrola to wynik sąsiedzkiego donosu. W odpowiedzi na ten list Anna Iskała wysmarowała pismo, w którym broni się przed zarzutem, że gmina nic nie robi w kierunku polepszenia stanu powietrza. – W latach 2004-2007 gmina dofinansowała 29 przedsięwzięć związanych z posiadaniem pieca ekologicznego – wyliczyła dumnie. Zaraz dodała, że po wizytach policji zaglądającej do szamb, miała wiele nieprzyjemnych rozmów z mieszkańcami, i chyba nie powtórzy tego ruchu. Tłumaczyła też, że popiół w piecu po spalonych śmieciach trzeba zdiagnozować zaraz po spaleniu, bo na drugi dzień śladu po nich nie będzie. Dlatego wójt poleciła najskuteczniejszą walką ze smrodem – szybki, sąsiedzki donos. Co ciekawe ostatnio gdzieś słyszałem, że pani wójt brzydzi się anonimami i odmawia reakcji na nie. Ciekawe jak zareagują na nie policjanci? Dodam tylko, że pani wójt obaliła hipotezę, jakoby ci co wystawiają mało śmieci przed drzwi, resztę ich spalali. Wyjaśniła, że wielu z nich dba o recykling, czyli ponowne wykorzystanie odpadków...