Najważniejsze, że potrafimy ze sobą rozmawiać
Wywiad Nowin
Przewodniczący rady powiatu Adam Wajda mówi nam co poprawi sytuację szkół w walce o ucznia; kiedy spodziewa się poprawy atmosfery wśród załogi szpitala i o wspólnym pomyśle dla gmin na pozyskanie dużego inwestora oddziałującego na cały powiat.
– Nabór do szkół powiatowych zakończył się sukcesem. Będą uczniowie, nie będzie zwolnień nauczycieli. Jak pan ocenia te fakty?
– Nie możemy odwrócić skutków demografii, bo to od nas niezależne. Odpowiadamy jednak na zapotrzebowanie młodzieży, świadomej, że o wyborze szkoły decyduje jakość kształcenia. Ci ludzie inwestycją w siebie, bo potrzebują przepustki w dorosłość. Wzrosła także świadomość grona pedagogicznego, że dobry nabór to gwarancja zachowania ich miejsc pracy. Cieszy mnie zwłaszcza nabór spoza powiatu.
– Powiat planuje za unijne dotacje zmodernizować pracownie zawodowe. Widzi pan zasadność tych inwestycji?
– Praktyczne i zawodowe szkolnictwo to nasze priorytety. Jeszcze w starej Unii gdy odwiedzaliśmy zachodnich partnerów widzieliśmy jaki nacisk kładzie się tam na kształcenie praktycznych umiejętności. Nasze pracownie były przestarzałe, trudno było się w nich czegoś nauczyć. Teraz będzie znacznie lepiej co uatrakcyjni szkoły, także w skali międzypowiatowej.
– Dobrą ocenę powiatowej oświaty psują problemy dotyczące relacji między kadrą Budowlanki, Zawodówki i Ekonomika w CKZiU nr 1.
– Te kadry muszą się jeszcze dotrzeć aby dobrze funkcjonować. Właśnie tam powstaną nowe pracownie, co powinno wpłynąć na wzmocnienie oferty tych placówek. Jest dobry wzorzec z Mechanika, warto go naśladować. Myślę, że poprawa stosunków to kwestia czasu.
– Ostatnie kilkanaście miesięcy było trudne pod względem sytuacji w szpitalu, gdzie kadra zakładu diagnostyki z dużą nieufnością potraktowała plany samorządu. Czy jest szansa na poprawę tych relacji?
– Niepokoje zatrudnionych w oddziale diagnostyki są zrozumiałe. Każdy by się martwił w takiej sytuacji, bo ludzie poczuli się zagrożeni utratą pracy. Nasze decyzje były takie aby praca była tam dla każdego. Zmiany atmosfery oczekuję gdy nowy zakład ruszy na dobre. Będzie więcej badań, wyższego poziomu i ludzie sami się przekonają, że obraliśmy dobry kierunek zmian. Zwłaszcza, że rząd ogłosił, że szpitale samorządowe będą musiały radzić sobi same. W tych okolicznościach łączenie naszych interesów z tymi jakie ma sektor prywatny jest czymś naturalnym. My patrzymy na dobro pacjenta, ale i na interes pracowniczy też. Fachowców chcemy zatrzymać na Gamowskiej.
– W szpitalu szykuje się duża inwestycja związana ze zmianą systemu ogrzewania. Jaki model jest wg pana optymalny w tym przypadku?
– Chcemy obniżyć w szpitalu wydatki na ogrzewanie i ciepłą wodę. Koszty rosną z każdym rokiem. Planowane zmiany powinny uniezależnić szpital od zmiennych zewnętrznych, bo na ceny gazu czy węgla nie mamy bezpośredniego wpływu. Dlatego postawimy na pompy ciepła, bo powietrze zawsze będzie. Podobnie jest z panelami fotowoltaicznymi i słońcem. Dzięki takim rozwiązaniom szpital poradzi sobie z zaopatrzeniem w energię nawet w sytuacjach kryzysowych. Na pompy i solary możemy pozyskać pieniądze unijne. To przynajmniej połowa nakładów.
– W budżecie powiatu znajdują się wydatki na Międzyszkolny Ośrodek Sportowy i Młodzieżowy Dom Kultury. Czy samorząd musi je utrzymywać? Czy nie dublują zadań gminnych jednostek, np. OSiR i RCK w Raciborzu?
– Taka dyskusja toczy się już od pewnego czasu. Daliśmy szansę dwojgu nowym dyrektorom aby wprowadzili zmiany w tych jednostkach. Mogą się wykazać. Chcemy aby MDK i MOS były przestrzenią animacji dla młodych mieszkańców z całego powiatu, bo takiej oferty nie mają w swoich gminach. Powiat dopłaca do subwencji dla tych placówek rocznie pół miliona złotych. To nie jest tak dużo w skali całego budżetu. Te pieniądze są właściwie wykorzystywane. Nie wykluczam jednak, że w przyszłości, także z uwagi na demografię, rozmowy o powołaniu wspólnej, miejsko – powiatowej jednostki przybiorą na sile i powstanie jeden duży ośrodek kultury.
– Mniej jest remontów dróg w tej kadencji powiatu. Skąd ta pasywność ze strony samorządu?
– Coraz trudniej pozyskiwać środki zewnętrzne na takie zadania. To nie wynika z niechęci czy braku pracowitości urzędników. Przymknięto źródła takich pieniędzy, są one na drogi krajowe i wojewódzkie. Dla powiatów jest pula z tzw. schetynówek, ale tam pieniędzy jest mało, a chętnych bardzo dużo. Gdy środków jest mało, to każdą złotówkę do wydania należy poddać głębokiej analizie. Rozmawiamy o tym i będziemy rozmawiali. Chcemy wybierać te drogi, które są najbardziej użytkowane. Nie można kierować się zasadą: kto głośniej krzyknie ten dostanie.
– Zamek Piastowski wzbogacił swoją ofertę o odrestaurowaną kaplicę. Czy to już docelowy model funkcjonowania tego obiektu?
– W planie jest jeszcze wyremontowanie wnętrza słodowni. Aplikujemy o środki przygraniczne na ten cel. To byłaby kolejna atrakcja, może tam powstać muzeum Piastów i Przemyślidów. Zamek to nie tylko odnowione mury, ale miejsce, które żyje. Tak wiele instytucji i środowisk chce z niego korzystać. Ważne, że ci co odwiedzają Zamek mogą obejrzeć i dotknąć spuścizny historycznej naszego regionu.
– Agencja powiatowa, zarządzająca zamkiem, znana jest głównie z funkcji kulturalnych, a ma też wspierać przedsiębiorczość. Czy nie warto dokonać zmian w jej strukturze i wydzielić tę część gospodarczą?
– Trwają rozmowy by działania wspierające rozwój przedsiębiorczości połączyć w skali całego powiatu. Powstałaby odrębna jednostka zajmująca się pozyskiwaniem inwestorów, szkoleniami i promocją przedsiębiorczości. Tak pozyskany inwestor zewnętrzny byłby dobrem dla całej Raciborszczyzny dając pracę jej mieszkańcom z różnych gmin. Chodzi o to, by go tutaj zatrzymać, żeby nie uciekł nam np. do Rybnika.
– Na forum rady powiatu wyrazistym oponentem działań koalicji Razem dla Ziemi Raciborskiej i PO jest Dominik Konieczny z PiS. Wierzy pan w możliwość przekonania go do waszych racji?
– Każda większość rządząca powinna cechować się umiejętnością wsłuchiwania się w głos opozycji. Podział w radzie jest sztuczny. Wybrali nas przecież mieszkańcy powiatu, a nie partie czy ugrupowania. Mają oni różne poglądy i trzeba mieć do nich szacunek. Dojrzałość w demokracji polega na tym, że nie zawsze ma się rację. Dominik Konieczny zna dobrze samorząd jako były wójt. Ważne, by dyskusje z nim nie odbywały się na zasadzie kąsania, a wskazywania płaszczyzn współpracy. Praca w komisjach, argumenty i możliwość dopytania o szczegóły – tak powinien działać dojrzały radny. Krytyka jest na to, ale bez względu kto się skąd wywodzi to powinniśmy wszyscy działać dla dobra powiatu. Rada powiatu nie jest miejscem do przenoszenia na jej szczebel krajowej polityki i jej podziałów.
– Doczekał pan już uczciwej dyskusji w radzie powiatu, o której mówił nam w wywiadzie przed rokiem?
– Półtora roku działalności rady to okres docierania się jej członków. Ostatnie sesje cechują takie suche dyskusje, a to komisje powinny być miejscem rozmów nad tematem. Wzajemnie szanujemy się jako radni. Potrafimy rozmawiać ze sobą i to jest najważniejsze. To gwarancja zmierzania w dobrym kierunku.
Rozmawiał Mariusz Weidner