Suczka Majka znów ucieka od swego właściciela
Nie skończył się dramat małej Majki, którą ze schroniska przygarnął jeden z raciborzan. O jej losie pisaliśmy na początku roku. Wtenczas to inspektorzy Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt „Animals” w Raciborzu – w odpowiedzi na monity sąsiadów – powiadomili policję i powiatowego weterynarza o złym traktowaniu suczki przez jej właściciela.
Świadkowie z niepokojem donosili animalsom, że nowy pan Majki, na spacerze wlecze ją na smyczy, szarpie i kopie. Nie pomogły ostrzeżenia, które opiekun pieska nie tylko traktował lekceważąco, co więcej groził inspektorom obrzucając ich niewybrednymi epitetami, a pewnego razu również nożem. Mieszkające w sąsiedztwie osoby, zapytane o opinię, jednomyślnie oceniały, że ten porywczy człowiek, nie powinien mieć zwierząt.
Nie dając wiary obrońcom praw czworonogów, zarówno policja, jak i lekarz weterynarii, uznali, że piesek jest zdrowy, szczęśliwy, a właściciel dobrze się nim opiekuje. Pan Majki nie został więc pociągnięty do odpowiedzialności, a wręcz pouczony przez policjantkę, że może inspektorów OTOZ zaskarżyć o nękanie. Na tym jednak nie koniec, ponieważ w ostatnim czasie sąsiedzi znów powiadomili policję o złym traktowaniu psa. A dziś dopytują inspektorów OTOZ, dlaczego interwencja ta nie zakończyła się odebraniem suczki. Deklarują nie tylko zeznawać, ale też udostępnić nagranie, na którym słychać jej skomlenie.
Tymczasem w minionym tygodniu Majka trafiła do schroniska. Zdecydowała o tym jednak nie postawa służb, ale niedbalstwo właściciela czworonoga, któremu ten najzwyczajniej uciekł. O bezpańsko biegającej suczce, powiadomieni zostali pracownicy przytuliska. Złapali ją z dala od domu. Jak się okazało, zwierzę już po raz drugi wybrało wolność. Pan Majki, jeśli zechce ją ponownie odzyskać, będzie musiał ponieść koszty doprowadzenia jej do schroniska. – Nie możemy odmówić właścicielowi zabrania psa. Zamierzamy jednak wcześniej zrobić obdukcję. Suczka jest nieco wystraszona i boi się ludzi, ale potrafi okazać radość. Jako OTOZ złożymy zawiadomienie do prokuratury o znęcanie się. Gotowi jesteśmy też wesprzeć wszelkie działania podjęte przez policję – zapewnia behawiorysta zwierzęcy, koordynator OTOZ „Animals” w Raciborzu Krzysztof Bielecki.
– Przebywająca w schronisku Majka jest przestraszona, ale nie widać śladów znęcania się. Sąsiedzi słyszą, że właściciel krzyczy na nią, ale nikt nigdy nie widział, żeby znęcał się nad zwierzęciem. Dowiedzieliśmy się, że właściciel psa zgłosił się po zwierzę do schroniska, jednakże nie wydano mu go, gdyż był pijany – mówi rzecznik prasowy Anna Wróblewska z KPP w Raciborzu.
Badania weterynaryjne, którym poddana została Majka, nie wykazały żadnych obrażeń, ani innych śladów znęcania się.
Nie mniej najwyższy czas pochylić się nad losem krzywdzonych zwierząt. Większa wrażliwość na ich los i konsekwencja w działaniu służb, do których należy egzekwowanie ich praw, z pewnością ukróciłyby niepotrzebne cierpienie. Właściciele maltretowanych czworonogów, jak chociażby Viktorii, kotki wyrzuconej z trzeciego pietra, nie powinni uniknąć sankcji. Szczególnie, że wymiar sprawiedliwości posiada oręż, poczynając od możliwości zastosowania grzywny, po karę ograniczenia lub pozbawienia wolności do lat 3. Może w końcu przykładne ukaranie, ukróci bezkarność i przełoży się na lepsze traktowanie zwierząt.
(ewa)