Lato 1986 roku Racibórz 30 lat temu
W roku 1986 niewiele wskazywało, że sytuacja polityczna może ulec zmianie. System komunistyczny trwał, a społeczeństwo nie podniosło się po wprowadzeniu 13 grudnia 1981 roku stanu wojennego. Tak też było w Raciborzu, w którym dominowała apatia i chęć wyjazdu z kraju.
Upragniony paszport nie był jednak w zasięgu przeciętnego Kowalskiego. Spoczywał w przysłowiowej „szufladzie” w gmachu Milicji Obywatelskiej przy Pl. Wolności. W mieście komuniści posiadali spore poparcie i rozbudowany aparat państwowo – partyjny. Opozycja była rozbita i zastraszona, aktywni byli nieliczni. Kolportowano wprawdzie podziemne wydawnictwa, rozrzucano ulotki i pisano solidarnościowe hasła na murach, główny nurt życia ogniskował się wokół codziennych, zwykłych spraw.
Gdy brakowało nawet oranżady
Życie w realnym socjalizmie było uciążliwe i trudno było, mimo upływu lat, przywyknąć do braku towarów oraz nieżyciowych zasad i przepisów. Z dniem 1 sierpnia doszło do kolejnej podwyżki cen na mięso i jego przetwory, przy czym nadal było ono na kartki. W sprzedaży, tzw. wolnorynkowej, mięso było już i tak o ok. 57 % droższe od reglamentowanego. Powszechnie narzekano na brak w sklepach podstawowych produktów, w sierpniu brakowało zwłaszcza margaryny oraz irytował w tym czasie niedobór napojów chłodzących: wody mineralnej i oranżady. Niektórzy raciborzanie podchodzili do sprawy z humorem żartując, że „handel jak co roku został zaskoczony przez letnie upały”. Trwały żniwa, opóźnione o kilka dni przez złą pogodę. Władze były informowane o sprawnej akcji skupu płodów rolnych. Sektor państwowy ratował się dostawami od rolników indywidualnych, co było ewenementem w bloku sowieckim, gdzie ziemia należała w całości do państwa, a Związek Radziecki był zmuszony kupować zboże od USA. W powiecie raciborskim tzw. gospodarka uspołeczniona: PGR, RSP, SHR przyniosła 3 631,5 ton zbóż, głównie wysokokwalifikowanej pszenicy. Zakładano jednak, że będzie to 5 064 ton. Rolnicy indywidualni, jak wówczas nazywano gospodarzy, sprzedali państwu w ramach kontraktacji 4. 075 ton zbóż, głównie pszenicy. Kolejne sierpniowe dni przyniosły falę krytycznych komentarzy dotyczących głównie punktów i zasad skupu. Mówiono, że pod koniec 1985 roku przedstawiciele ministerstwa rolnictwa zapewniali, że będzie można sprzedać nadwyżki, zwłaszcza wysokokwalifikowanego zboża po zakontraktowanych cenach. Tymczasem nic podobnego się nie stało, a punkty skupu nie miały o niczym pojęcia i działały na starych zasadach czyli skupowały po ustalonej cenie do 30 % ponad zakontraktowanej liczby. Powyżej zaś cena była dużo niższa od 2 600 do 2 800 zł. za kwintal.
Niebezpieczny koncert
Trwały jeszcze wakacje. Raciborska młodzież wypoczywała m. in. nad morzem na obozie w Gąskach. Jednak i tam znajdowała się pod czujnym okiem policji politycznej, której nie uszło uwadze, gdy będący na obozie chór mieszany SDK „Strzecha” wziął udział w uroczystości poświęconej ordynariuszowi diecezji koszalińskiej biskupowi Ignacemu Jeżowi. Inicjatorem występu w świątyni był dyrygent i nauczyciel I LO Piotr Libera, znaczna część chórzystów była uczniami tego liceum i spędzała wakacje w Gąskach. Wspólnie i z inicjatywy dyrygenta pojechali do katedry w Koszalinie i podczas uroczystości imieninowych ordynariusza wystąpili z repertuarem pieśni religijnych. Po występie uczestnicy zostali obdarowani słodyczami i pomarańczami i, jak odnotowała bezpieka, prezenty te zostały przyjęte przez młodych ludzi z aprobatą. Obecność młodzieży w kościele bardzo zaniepokoiła władze. Obóz w Gąskach organizowany był przez raciborski wydział oświaty i wychowania i udział w wydarzeniu religijnym nie powinien mieć miejsca. Kościół katolicki nadal był głównym wrogiem laickiego państwa.
Występ w koszalińskiej katedrze dobrze pamięta ówczesna uczennica trzeciej klasy I LO Gosia Rzodeczko. W koncercie wzięło udział kilkadziesiąt osób, występowaliśmy na chórze katedry z naszym repertuarem – wspomina. Tomasz Jedz, dziś znany tenor, także zapamiętał tamto wydarzenie. Dodaje, że nad morzem chór znalazł się niemal w całym składzie. Był to obóz poprzedzający wyjazd zespołu do Szwajcarii i traktowany był jako obóz kwalifikacyjny oraz mający podnieść umiejętności śpiewaków. Oprócz prób z maestro, jak nazywany jest Piotr Libera, uczestnicy sami ćwiczyli i doskonalili swój warsztat.
Wówczas wyjazd za granicę, do państwa kapitalistycznego był ewenementem. Wydarzenie z Koszalina mogło nawet wpłynąć na zablokowanie przez partię wyjazdu do Szwajcarii. Informację o występie chóru kapitan Betlej z raciborskiej Służby Bezpieczeństwa przekazał w połowie sierpnia do Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Katowicach. A tam analityk z zespołu istniejącego przy kierownictwie SB szczebla wojewódzkiego zaznaczył długopisem odręcznie tę informację i skierował do wydziału III do dalszego opracowania. Nauczyciel i dyrygent Piotr Libera mógł się spodziewać sporych nieprzyjemności. Zresztą był on już znany SB od lat 70., gdy po powrocie z odwiedzin w RFN był podejrzewany o kontakty z wywiadem zachodnioniemieckim. Dlatego też prowadzono przeciw niemu w latach 1973 – 75 tajne działania w sprawie o kryptonimie „Akordeonista”. Podejrzane wydało się wówczas komunistycznym służbom m.in. sprowadzenie do PRL przez Piotra Liberę samochodu osobowego. Nie odkryto jednak żadnych podejrzanych spraw i ostatecznie sprawę inwigilacji nauczyciela zamknięto.
W Raciborzu wraz z latem władze zakończyły akcję „Lato ‘86”, która objęła młodzież i dzieci z terenu ziemi raciborskiej. Szacowano, że w obozach, koloniach i imprezach sportowych i kulturalnych wzięło udział ok. 3 500 młodych ludzi. Organizatorami letniego wypoczynku były: wydział oświaty i wychowania, urząd miejski, komenda hufca ZHP oraz raciborskie zakłady pracy. Nie zanotowano oprócz wydarzenia koszalińskiego niepokojących zdarzeń, nie dotarły też żadne sygnały o nieprawidłowościach akcji.
Planowany wyjazd chóru do Szwajcarii doszedł do skutku w październiku 1986 roku i jest do dzisiaj mile wspominany przez ówczesnych członków chóru „Strzecha”. Po kilku latach system komunistyczny się załamał, dziś nauczyciele i młodzież wyjeżdżają za granicę bez żadnych przeszkód, nie są szpiegowani, nikt nie śledzi kiedy i gdzie przebywają oraz w jakich uroczystościach biorą udział.
Beno Benczew