Szpilka i szminka: W tym zawodzie liczy się uśmiech i cierpliwość
Pomieszczenia bardziej przypominają pokoje do zabaw z prawdziwego zdarzenia, niż studio fotograficzne. Od samego progu swoich klientów szczerym, szerokim uśmiechem wita Beata Adamczyk. Efektem kilkugodzinnej zabawy, przebieranek i czasu spędzonego w domowej atmosferze, są profesjonalne i jedyne w swoim rodzaju zdjęcia. Tak właśnie działa studio fotograficzne z Przegędzy skierowane do najmłodszych.
– Kiedy zwolniłam się z pracy, koleżanka namówiła mnie, żebym założyła swoją działalność i postarała się o dofinansowanie z urzędu. Pokierowała mnie, pokazała co i jak. Tak to się zaczęło – wspomina początki Beata Adamczyk. – Fotografia towarzyszy mi już od dobrych paru lat. Pracowałam zawodowo, ale w międzyczasie zdarzało mi się robić zdjęcia dzieciom, głównie znajomych. Wszystko działo się w małym pokoju u mnie w domu, w ekstremalnych warunkach – uśmiecha się, argumentując wybór swojej ścieżki zawodowej. Dziś posiada już odpowiednie kwalifikacje związane z wykonywaniem sesji noworodkowych. – Są szkolenia, które uczą praktyki w układaniu dziecka podczas sesji. Można się tam dowiedzieć, jak obchodzić się z takim maluszkiem, jakie sytuacje mogą się wydarzyć oraz czego można się spodziewać. To podstawowe rzeczy, które musi wiedzieć fotograf, przyjmujący tak małych klientów – tłumaczy pani Beata.
Jej największym kapitałem jest fakt, że pracę zawodową uczyniła ze swojej największej pasji oraz ogromnej słabości do dzieci. Dzięki temu, do wszystkich klientów podchodzi z wielkim sercem i szerokim uśmiechem. – Każda sesja jest inna, każde dziecko inaczej reaguje na nowe otoczenie, w którym się znalazło. Niektóre od początku się uśmiechają i są ufne, inne są bojaźliwe i muszą się przyzwyczajać do mnie i do danej sytuacji. Czuję ogromną satysfakcję, gdy potrafię przekonać do siebie maluszka. Staram się być przygotowana na każdą ewentualność, jednak przy współpracy z tak małymi modelami zawsze coś może przecież zaskoczyć, dlatego potrzebna jest tutaj duża cierpliwość i spokój – tłumaczy pani fotograf, która w swojej stosunkowo niedługiej karierze wykonała już tyle sesji, że nie jest w stanie podać ich liczby. – Każda sesja to wspaniałe przeżycie.
Poznawanie tych dzieci i uczestniczenie w ich dorastaniu – to coś cudownego. Wielką radość sprawiają mi rodzice, którzy regularnie zapisują się na sesje. Miło jest patrzeć, jak dzieci się zmieniają i rosną – podsumowuje.
– Nie ma chyba takiego koloru ubranka, girlandy czy opaski, którego bym nie miała u siebie w studio. Na każdej sesji jest kilka stylizacji. Podczas ostatniej, rodzic ma prawo wybrać sobie, jak dziecko ma być ubrane, jakie dodajemy gadżety czy w jakiej kolorystyce robimy zdjęcia – wyjaśnia Beata Adamczyk, która dzięki współpracy z lokalnymi przedsiębiorcami, ma w swoim studio wiele unikatowych rekwizytów. Materiały dostarczają jej zaprzyjaźnieni stolarze czy panie, które zajmują się malowaniem, stylizowaniem i sztrykowaniem. Teraz wystarczy dodać do tego talent i pomysłowość pani fotograf, a efekty zobaczyć można na jedynych w swoim rodzaju zdjęciach. – Kluczem do sukcesu jest podejście do dzieci. Ja wszystkie traktuję w ten sposób, jak gdyby były moje. Ważne jest również to, że wszystko odbywa się w atmosferze uśmiechu i pełnego luzu – podsumowuje pani Beata.
Kuba Pochwyt